Kilka miesięcy wcześniej...
Pamiętam jak Ariel mocno płakała. Nie mogłam jej niczym uspokoić. Czteroletnia dziewczynka kurczowo ściskała szyję ciotki Frances. Bała się widoku czarnej trumny. Spoglądała wszędzie, tylko nie na nią. I doskonale wiedziałam dlaczego. Najpierw rodzice, teraz ona. Megan. Odebrali mi ciebie.
-Effie, w porządku?- szepnęła ciotka kołysząc w ramionach Ariel.
-Nie- odpowiedziałam.- Nie jest w porządku, Frances. Moja siostra nie żyje. Została zamordowana!- mówiłam coraz głośniej.
Nie obchodziło mnie, że patrzą. Nie obchodziło mnie, że w oczach rodziny staję się wariatką. Obchodziła mnie tylko Megan... Gdzieś tam... Kilka metrów pod ziemią, dusząca się w czerni trumny była moja siostra. Kochana, starsza siostrzyczka, która opiekowała się mną od jedenastego roku życia, od śmierci naszych rodziców.
-Dobrze wiem, co spotkało Meggi, ale nie musisz tego wszystkim uświadamiać- Frances szybko omiotła wzrokiem czarne jezioro członków rodziny.
-Przysięgam, że gdybym mogła uświadomiłabym to samemu diabłu- wysyczałam zbliżając się do cioci.
Kobieta spojrzała na mnie współczująco. Westchnęła cichutko.
-Zabieram teraz rodzinę na obiad, jeśli chcesz możesz przyjść.
-Dziękuję, ale wolę jeszcze trochę pocierpieć- uśmiechnęłam się żałośnie.
Wiatr szarpnął czarne upięcie róż i koronki na mojej głowie. Złapał za blade nogi i śmiejąc się zajrzał pod czarną sukienkę. Dupek. Czerń, czerń, czerń.
-To nie możliwe- szepnęłam zasłaniając sobie oczy.- To jest niemożliwe, do cholery.
Osunęłam się na kolana. Runęłam jak grecka rzeźba. Położyłam dłoń na białej płycie. I głęboko wierzyłam, że za moment usłyszę jej głos. Słodki, czysty głos.
Byłyśmy nierozłączne. Wpatrzona w nią jak w obrazek, nawet nie zauważyłam, kiedy po raz pierwszy prawdziwie się zakochała. Sądziłam, że to tylko chwilowe. Bo przecież nic nie trwa wiecznie. Miłości nie ma. Przekonałam się o tym na własnej skórze... No bo przecież, gdyby miłość istniała, to nigdy by mi nie zabrano Megan, prawda?
Słońce oświetliło moją twarz zupełnie nie pojmując co się dzieje. Zapomniało, że też miało umrzeć. Razem z siostrą miało już nigdy się nie pojawić. Tak zadecydował morderca.
-Kto cię zabił, Megan? Powiedz mi. Nikomu więcej- pochyliłam się.- Tylko mi.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Głucha cisza zagrała balladę. Balladę o wyżartym sercu młodszej siostry. Sercu bez wagi, bez wartości. W oddali usłyszałam dźwięk pędzącego samochodu. Pamiętam jak uwielbiała z nim jeździć. Z nim. Z miłością swojego życia. I to właśnie jego moja rodzina oskarża o morderstwo. Zayn'a. Zayn'a Malik'a.
~*~
Od kilku dni wciąż przesiadywałam na cmentarnej ławce postawionej przed grobem siostry. Ot taki prezent od rodziny. Patrzyłam na złote napisy "Megan Blake 1993-2013" i czułam pustkę. Nawet jej nie wspominałam. Po prostu siedziałam...
Nagle wyczułam, że w moją nicość wdarł się intruz. Ktoś usiadł obok. Spojrzałam na niego spod czarnej koronki wpiętej we włosy. Był to młody chłopak o czarnych włosach i tęczówkach w barwie błękitnego lodu. Zmrużyłam oczy. Jego twarz była tak radosna, że zrobiło mi się niedobrze
-Przychodzisz tutaj codziennie- spojrzał na pomnik.- Musiałaś być bardzo związana z Megan.
-Byłam jej siostrą- mruknęłam..
Ludzie zawsze o mnie zapominali. Była "Megan Blake" i jeszcze ta "młodsza". Zupełnie bezimienna. Skryta w cieniu. Oślepiona blaskiem starszej siostry, tępo wpatrzona w jej ideał. A teraz nie ma już światła. Zostałam sama. Bez żadnej drogi, wskazówki. S-A-M-A.
-Wiem o tym, Effie- chłopak uśmiechnął się zupełnie mnie zaskakując.
-Skąd?- pytanie zawisło pomiędzy nami.
Brunet wyprostował się i obrócił. Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą niepewnie uścisnęłam.
-Jestem Lucas, brat Zayn'a, chłopaka twojej siostry.
Zrozumiałam. Poczułam. Że nasza przyjaźń właśnie się zaczęła. Że będzie to przyjaźń inna niż wszystkie. Jednak nie wiedziałam... Nie miałam pojęcia jak wielkie problemy ze sobą przyniesie.
Byłam głupia.
Naiwna.
Po prostu samotna.
Oto na waszych oczach rodzi się nowa historia...
Mam nadzieję, że prolog zachęcił was do czytania. Polecam zajrzeć do zakładki "Inspiracje" gdyż znajdują się tam piosenki, których owocem jest właśnie to opowiadanie.
Główna bohaterka- Effie- będzie trochę inna niż Violet z Paradise. Tutejsza to bardziej bezpośrednia, odważna dziewczyna z masą ironii i sarkazmu w dłoni... Co oczywiście nie oznacza, że będzie taka cały czas. Jestem pewna, że nie raz ją znienawidzicie, albo pokochacie. To samo dotyczy Zayn'a. W opowiadaniu mogą wystąpić wulgaryzmy dla podkreślenia sytuacji... Jednak jako, że sama nie lubię klęcia na potęgę, nie będzie ich aż tak dużo.
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania proszę kierować je tutaj ask.fm
Sądzę, że nie przerwę opowiadania (nigdy tego nie zrobiłam) ale to od was zależy jak często będą dodawane. Na początek..
5 komentarzy- kolejny rozdział już jutro
~Birden ♥
Kolejne opowiadanie. Zazdroszczę ci talentu. Nie wiem czemu, ale zakochałam się w twoich porównaniach. Po prostu świetnie je dopasowujesz. Kocham je.
OdpowiedzUsuńOczywiście bedę czytała to opowiadanie również, zwłaszcza, że wyczytałam to iż główna bohaterka używa sarkazmu, a ja go uwielbiam ;)
Kiedy czytałam początek, o śmierci, płakałam, łzy mi ściekały po policzkach.
Już lubię to opowiadanie.
Czekam z niecierpliwością na jutro.
Kocham, całuje i weny :*
PS Przepraszam, że rzadko komentowałam twoje wcześniejsze opowiadanie, ale wiedz, że jest stałą czytelniczką i tego od teraz i tamtego ;)
o RANY RANY JUŻ JE KOCHAM!!
OdpowiedzUsuńNa początek, strasznie się ciesze z Twojej kolejnej historii!
Jak zawsze wciągająco i intrygująco zarazem.
No no braciszek Zayna pewnie coś tutaj namiesza...
Nie mam dzisiaj czasu zbytnio więc krótszy komentarz, ale wiedz że naprawdę wyśmienity rozdział!
Buziaki :**
Niesamowite, bo dzięki Twojej uprzejmości miałam już okazję przeczytać ten piękny prolog, jednak dzisiaj wydawało mi się, że czytam go na nowo. Odkrywam każde słowo, jakby nigdy w życiu go nie czytała. I cieszyło mnie to niezmiernie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńKochana, ten komentarz będzie krótki, gdyż wydaje mi się, że to co napisałam Ci w mailu nie uległo zmianie, a nie chciałabym się powtarzać. Mam nadzieję, że komentarzy będzie znacznie więcej niż pięć, bo zdecydowanie jest to opowiadanie warte czytania (i komentowania, oczywiście).
Dziękuję, że jesteś, że tworzysz dla nas. To wielki skarb. ♥
Pozdrawiam ciepło!
Cudowne i niesamowite.Dwa razy przeczytałam ten prolog i chyba zrobię to znowu, bardzo mi się podoba jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozdziału, chce już wiedzieć jak wszystko się potoczy <3
Pozdrawiam i życzę weny. xxx
Uwielbiam "Paradise", więc myślę, że ta opowieść również mi się spodoba :). Jestem jej bardzo ciekawa :D !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
ok kocham to
OdpowiedzUsuń" odważna dziewczyna z masą ironii i sarkazmu w dłoni..." Będzie ciekawie.. :-*
OdpowiedzUsuńVik
Taki charakter to klontfa. Będzie miała przesrane... Ja wiem po sobie :-D
UsuńLexi.
PS.Wytrwałości w pisaniu drugiego bloga! ;-)
Zaczyna się bardzo... intrygującą. Coś czuję, że to będzie Twój kolejny blog, od którego nie będę mogła się oderwać. Ale bynajmniej nie przeszkadza mi to ^^
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję, że będzie jutro ;)
Zaczyna się dość intrygująco... zabójstwo, przewiduję trochę romansu no i sama Effie, której osobowości nie mogę zbytnio odgadnąć. Potulna, cicha myszka, czy może tygrysica, pokazująca pazurki?
OdpowiedzUsuńCoś myślę, że brat Zayn'a jest zamieszany.... i dużo namiesza. Tak, zdecydowanie pomiesza.
A no i oczywiście liczę na chemię między Malik'iem a Effie :3
Z niecierpliwością czekam na nexta. W wolnej chwili zapraszam do mnie :
http://prison-of-pain.blogspot.com/
Pozdrawiam :)