Najdłużej jak mogłam wędrowałam po schodach na piętro. Miałam wrażenie, że to wszystko dookoła mnie nie działo się naprawdę. Było surrealistyczne. Niemożliwe. Zrobiło mi się słabo kiedy stanęłam przed szklanymi drzwiami prowadzącymi na długi korytarz. Oparłam się o nie czołem i przez kilka chwil starałam się opanować i po prostu zapomnieć o tym, co się zdarzyło zaledwie kilka może kilkanaście minut temu.
Przeszłam na oddział i z ociąganiem ruszyłam w stronę sali Luca. Zauważyłam, że na korytarzu nie było Zayna. Ostrożnie zajrzałam do pokoju Lucasa. Był tam. Siedział na krawędzi łóżka tyłem do mnie. Widziałam jak trzyma brata za ramię. Patrzył na niego smętnym wzrokiem.
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zacisnęłam na sekundę oczy chcąc pozbyć się słonych łez. Wciągnęłam łapczywie powietrze czując jak nadciąga do mnie histeria.
-To moja wina-usłyszałam cichy głos Zayna.- Nie upilnowałem tego dupka.
-Zayn to nie ty potrąciłeś go samochodem- odparłam podchodząc i stając naprzeciw niemu.
-Ale to ja zapoznałem go z Nate'm- puścił rękę brata.
-Co?- zmarszczyłam brwi.- Kiedy?
Zayn westchnął i przejechał dłonią po twarzy zmęczonym gestem.
-Kolejna rzecz, której o mnie nie wiesz. I może lepiej, żebyś nie wiedziała. Nie zniósłbym tego, jeśli byś mnie opuściła.
Bicie mojego serca wydawało mi się tak głośne i ciężkie, jakby cały szpital mógł je usłyszeć. Naciągnęłam rękawy swetra zawstydzona. Nadal nie pojmowałam tego co było między mną, a Zaynem. Ja byłam "jego", ale czy on był "mój"?
-Zostanę tu- powiedziałam cicho wsuwając dłoń w jego włosy.- Tyle już przeszliśmy, że chyba się mnie nie pozbędziesz.
Malik zamknął na chwilę oczy oddając się czułości mojego dotyku.
-Ile rzeczy bym zmienił gdybym mógł przewidzieć przyszłość- mruknął.- Nigdy nie dopuściłbym do ich śmierci, nie poznałbym Nate'a, nie...
-Czekaj, o czym ty mówisz?- spojrzałam na niego.- O czyjej śmierci mówisz?
-Moich rodziców- szepnął, a w jego oczach dostrzegłam łzy.- Oni... Ja...
Odsunęłam się o krok i zmarszczyłam brwi.
-Nie- jęknął Zayn wstając i łapiąc mnie w pasie.- Obiecałaś.
Przytulił mnie mocno i otarł się swoim policzkiem o mój. Czułam jego oddech na szyi i łomotanie serca w piersi.
-Nastała noc, a ja byłem z nimi pokłócony. Bardzo. Powiedziałem im, że ich nienawidzę- zaczął opowiadać cichym głosem.- Uważali, że jestem najgorszym synem jakiego można by mieć. Czułem się niechciany i uciekłem. Następnego ranka dowiedziałem się, że nie żyją. Pojemnik z gazem był nieszczelny. Zatruli się nim gdy się ulatniał. Wiedziałem, że był to nieszczęśliwy wypadek. Ale sąsiedzi złożyli zeznania oskarżając mnie o morderstwo. Że to ja odkręciłem zawór i zabiłem moich rodziców, a później uciekłem z domu. Przetrzymali mnie w więzieniu, ale z braku wystarczających dowodów, wyszedłem na wolność.
Stałam jak sparaliżowana powoli przyjmując do siebie sens jego słów. Odsunęłam się odrobinkę i spojrzałam mu w oczy. Przejechałam kciukiem po jego policzku.
-Gdzie był wtedy Lucas?- zapytałam.
-U dziadków. Powinienem być z nim, ale przecież najgorszy syn zawsze robił co innego- prychnął.- Teraz już wiesz dlaczego twoja ciocia tak bardzo mnie nie znosi. Ona wie o tym zdarzeniu. Wszyscy dorośli w przeciągu dwóch ulic wiedzą o tym zdarzeniu.
-Dlatego jest przekonana, że zabiłeś Megan- sprostowałam.
-Tak. Z czasem nawet pasował mi ten strach w oczach sąsiadów, gdy mnie widzieli. Powoli zacząłem wierzyć w ich wersję. Lucas z początku też im wierzył. Był młodszy ode mnie więc wierzył w każdą bajkę jaką mu powiedzieli. Dopiero później, gdy wyszedłem z więzienia zrozumiał jaka jest prawda.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież ja również byłam jedną z tych osób, które przypuszczały, że Zayn zabił Megan. Wydałam osąd bez dostatecznej wiedzy.
-A więc wtedy poznałem Nate'a. Przez zupełny przypadek. Wracał z widzenia znajomego, a ja siedziałem przed pokojem przesłuchań. Przystanął na moment i spojrzał na mnie. Zapytał czy w środku ktoś jest. Powiedziałem, że tak. A więc on usiadł naprzeciw mnie i czekając na śledczego, zaczął ze mną rozmawiać. Rozumiał mnie. Z czasem zaczęliśmy się kumplować, a on wprowadził mnie do mrocznego światka.
-I tobie ten świat się podobał?
-Tak, Effie- Zayn zmrużył oczy.- Wszystko tam przyśpieszało bicie serca. Walki, poczucie niezniszczalności po zwycięstwie, bycie obiektem pożądania wszystkich dziewczyn. Mogłem robić co chciałem. Po zmroku stawałem się królem.
-Megan też tego pragnęła?
-Megan była tam zanim została moją dziewczyną- wypowiedział te słowa z obojętnym wyrazem twarzy.
Zupełnie jakby już mu na niej nie zależało. To niezwykłe jak potrafił szybko zapomnieć o dziewczynie, którą kochał.
-Kitty- szepnęłam.- Była jedną z tancerek?
-Tak- skinął głową.- Poznaliśmy się właśnie tam. Zamówiłem prywatny występ. Wszedłem do minimalnie oświetlonego pokoju i usiadłem na skórzanym fotelu. Byłem zmęczony po walce. I wtedy do pokoju weszła ona- przerwał na moment.- Podczas występu nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej dotyk, ruchy były niezwykłe. Czułem ukłucie zazdrości na myśl, że inni także mogą ją mieć na prywatnych występach.
Zamknęłam oczy torturując się wizją uśmiechniętego Zayna pochłaniającego wzrokiem niemalże nagie ciało Megan. Znów mnie zakuło w sercu. Jego uśmiech na widok innej. Coraz większy ból.
-A więc zaczęliśmy się spotykać, ona obiecała, że z tego zrezygnuje jeśli i ja będę tam chodził tylko na walki. Dotrzymałem mojej obietnicy lecz ona najwyraźniej nie.
Wypuściłam głośno powietrze obracając się w stronę okna. Przeczesałam włosy starając się wygonić z myśli prywatny występ Megan dla Zayna. W głowie wciąż wirowały mi różne rzeczy, które mogliby wtedy robić. Moje myśli były pełne. Moich myśli było za dużo.
Ponownie się obróciłam. Zayn przyglądał mi się ostrożnie. Zerknęłam na leżącego nieruchomo Lucasa. Podeszłam do niego i chwyciłam za dłoń.
-Wyjdziesz z tego, Luc- szepnęłam gładząc jego palce.- Musisz.
-Spotkałaś go- odezwał się Zayn.
-Kogo?- spojrzałam na chłopaka.
-Nate'a.
Zmarszczyłam brwi i obróciłam się w stronę Malika.
-Tak. Skąd o tym wiesz?
Zayn zamilkł na moment i skinął głową na mój brzuch. Spojrzałam tam i oniemiałam. Spod bluzy zaczęła kapać krew. To przez tego drania rana znów się otwarła. Spojrzałam na swoje palce pobrudzone krwią.
-Musimy wracać- zarządził Zayn kierując się ku wyjściu.
-Możesz zostać z Lucasem. Sama sobie poradzę.
-Nie- zaprzeczył.- Pojadę z tobą. Lucas jest tu bezpieczny, a ty... Nawet wychodząc na papierosa potrafisz się skrzywdzić.
-Widocznie mam pecha.
-Widocznie mnie potrzebujesz.
Przekraczając próg mojego domu poczułam ogarniający mnie chłód. Miałam dość. Gdybym wiedziała, że moje życie tak diametralnie się zmieni, to wyjechałabym z tego miasta czym prędzej. To wszystko było cholernie wyczerpujące. A zaczęło się tak niewinnie. Śmiercią Megan i spotkaniem Lucasa. Miałam tę świadomość, że nadszedł czas, żeby to zakończyć. Morderca Megan, mój dręczyciel musi zostać złapany. Czułam, że zbliża się koniec.
-Słyszysz mnie?
Głos Zayna wyrwał mnie z rozmyślań.
-Co?
-Mówiłem, żebyś usiadła- skinął głową.
Zorientowałam się, że jesteśmy w salonie. Malik stał naprzeciw mnie z apteczką. Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
-W czasie, gdy ty byłaś zajęta myślami, ja zdążyłem sprawdzić czy masz apteczkę, a potem pójść do samochodu po własną- odpowiedział na moje niezadane pytanie.
-Ach... Dobrze- mruknęłam siadając.
Zayn podszedł bliżej i usiadł naprzeciw mnie na stoliku. Zdjął swoją kurtkę i rzucił na sofę. Wpatrywałam się w niego jak urzeczona, gdy z niezwykłą starannością wyjmował poszczególne przyrządy i ustawiał równo na stoliku. Kiedy wyjął już wszystko wyprostował się i spojrzał na mnie.
-Musisz to zdjąć- polecił.
Rozpięłam bluzę i odłożyłam na bok. Przesunęłam się na krawędź kanapy.
-To raczej też- dodał Zayn uśmiechając się.
Zarumieniłam się i ostrożnie zdjęłam bluzkę, która miejscami zdążyła zaschnąć na ranie. Syknęłam czując jak się odrywa. Czym prędzej odłożyłam ją tam gdzie bluzę. Spuściłam wzrok czując jak ogarnia mnie chłód. Pomimo tego, że Zayn już widział mnie nago, nadal nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Najwyraźniej nie miałam takiej łatwości do rozbierania jak moja siostra.
-Postaram się to zrobić jak najszybciej. Chociaż możliwość patrzenia na twoje ciało jest bardzo kusząca- puścił oczko w moim kierunku sięgając po niewielką buteleczkę.
-Korzystaj póki możesz- odgryzłam się.
Malik polecił mi się położyć. Sam znalazł się nade mną i udając niezwykłego profesjonalistę zaczął oczyszczać ranę, która nadal lekko krwawiła.
-Przysięgam, że jeśli dostanę Nate'a w swoje ręce to go zamorduję- mruknął Zayn wpatrując się w mój poraniony brzuch.- Chcę wyciąć na jego ciele wszystkie krzywdy. Sprawić by błagał o przebaczenie kiedy już ostatkiem będzie na tym świecie. Chcę...
-Zayn- przerwałam mu łapiąc go za ramię.- Nie mów tak. Nie jesteś okrutny. To nie ty.
-Jestem Effie i nie mogę nic na to poradzić. Po prostu chcę żeby cierpiał. Nic z tym nie zrobisz- odpowiedział patrząc na mnie.
-Mogę spróbować go złapać przed tobą.
Zayn westchnął głośno i sięgnął po bandaż.
-Powiedz mi Ef, ty naprawdę chcesz, żeby poszedł do więzienia gdzie będzie miał ciepło, jedzenie i mnóstwo wolnego czasu? Nie wolałabyś się zemścić? Za Megan, Lucasa... za to- skinął na wyryte w skórze serce mojego.- Czasem bycie dobrym nie wystarczy. Czasem musisz zejść na złą ścieżkę, bo tylko na niej znajdziesz sprawiedliwość.
Zamilkłam zaskoczona jego słowami. Nie wiedziałam jak mam się bronić, co odpowiedzieć. W milczeniu przyglądałam się jak obwiązuje mój brzuch bandażem, z czułością sprawdzając czy nie jest ani zbyt luźny, ani zbyt ciasny. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze przed chwilą był gotów wyrwać flaki Nate'owi.
-Gotowe- powiedział przykładając ostrożnie rękę do rany.
Ciepło jego dłoni wznieciło iskierkę pożądania, tak dawno już nie widzianą. Wyciągnęłam rękę topiąc palce w jego włosach. Poczułam jak niekontrolowanie wbija rękę w obwiązaną ranę. Syknęłam. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się. Rozstawił dłonie po obu stronach mojej głowy przysuwając się bliżej, ocierając koszulką o moje rozpalone ciało. Chciałam go pocałować lecz ten się odsunął. Rana zapiekła. Jęknęłam.
-Wygląda na to, że jesteś zdana na moją łaskę- szepnął głosem obiecującym ocean rozkoszy.
-Ta rana strasznie piecze- stęknęłam.
-Nie martw się. Sprawię, że o niej zapomnisz- ujął dłonią moją twarz, kciukiem lekko zagłębiając się pomiędzy me uchylone wargi.
Pocałował moje usta jakby jutro miało nie nadejść. Każdy jego dotyk przepełniony był pasją i odznaczony moim jękiem. Ból, który odczuwałam stał się dla mnie cichą przyjemnością. Nigdy nie sądziłam, że pokocham kogoś tak mocno. Że sprawy cielesne będą niczym w porównaniu z miłością jaką go darzyłam. Nawet przez sekundę rozkoszy nie powróciło bolesne wyobrażenie Zayna i Megan. Zupełnie jakby z czasem i ta rzecz umarła.
I tylko przez moment przypomniałam sobie wściekłość jaką widziałam w oczach Malika. Wtedy gdy mówił o cierpieniu jakie chciałby zadać Nate'owi. Jak chciałby go zmieść z powierzchni ziemi.
Najwyraźniej Zayn był w stanie kogoś zabić. Ja nie.
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zacisnęłam na sekundę oczy chcąc pozbyć się słonych łez. Wciągnęłam łapczywie powietrze czując jak nadciąga do mnie histeria.
-To moja wina-usłyszałam cichy głos Zayna.- Nie upilnowałem tego dupka.
-Zayn to nie ty potrąciłeś go samochodem- odparłam podchodząc i stając naprzeciw niemu.
-Ale to ja zapoznałem go z Nate'm- puścił rękę brata.
-Co?- zmarszczyłam brwi.- Kiedy?
Zayn westchnął i przejechał dłonią po twarzy zmęczonym gestem.
-Kolejna rzecz, której o mnie nie wiesz. I może lepiej, żebyś nie wiedziała. Nie zniósłbym tego, jeśli byś mnie opuściła.
Bicie mojego serca wydawało mi się tak głośne i ciężkie, jakby cały szpital mógł je usłyszeć. Naciągnęłam rękawy swetra zawstydzona. Nadal nie pojmowałam tego co było między mną, a Zaynem. Ja byłam "jego", ale czy on był "mój"?
-Zostanę tu- powiedziałam cicho wsuwając dłoń w jego włosy.- Tyle już przeszliśmy, że chyba się mnie nie pozbędziesz.
Malik zamknął na chwilę oczy oddając się czułości mojego dotyku.
-Ile rzeczy bym zmienił gdybym mógł przewidzieć przyszłość- mruknął.- Nigdy nie dopuściłbym do ich śmierci, nie poznałbym Nate'a, nie...
-Czekaj, o czym ty mówisz?- spojrzałam na niego.- O czyjej śmierci mówisz?
-Moich rodziców- szepnął, a w jego oczach dostrzegłam łzy.- Oni... Ja...
Odsunęłam się o krok i zmarszczyłam brwi.
-Nie- jęknął Zayn wstając i łapiąc mnie w pasie.- Obiecałaś.
Przytulił mnie mocno i otarł się swoim policzkiem o mój. Czułam jego oddech na szyi i łomotanie serca w piersi.
-Nastała noc, a ja byłem z nimi pokłócony. Bardzo. Powiedziałem im, że ich nienawidzę- zaczął opowiadać cichym głosem.- Uważali, że jestem najgorszym synem jakiego można by mieć. Czułem się niechciany i uciekłem. Następnego ranka dowiedziałem się, że nie żyją. Pojemnik z gazem był nieszczelny. Zatruli się nim gdy się ulatniał. Wiedziałem, że był to nieszczęśliwy wypadek. Ale sąsiedzi złożyli zeznania oskarżając mnie o morderstwo. Że to ja odkręciłem zawór i zabiłem moich rodziców, a później uciekłem z domu. Przetrzymali mnie w więzieniu, ale z braku wystarczających dowodów, wyszedłem na wolność.
Stałam jak sparaliżowana powoli przyjmując do siebie sens jego słów. Odsunęłam się odrobinkę i spojrzałam mu w oczy. Przejechałam kciukiem po jego policzku.
-Gdzie był wtedy Lucas?- zapytałam.
-U dziadków. Powinienem być z nim, ale przecież najgorszy syn zawsze robił co innego- prychnął.- Teraz już wiesz dlaczego twoja ciocia tak bardzo mnie nie znosi. Ona wie o tym zdarzeniu. Wszyscy dorośli w przeciągu dwóch ulic wiedzą o tym zdarzeniu.
-Dlatego jest przekonana, że zabiłeś Megan- sprostowałam.
-Tak. Z czasem nawet pasował mi ten strach w oczach sąsiadów, gdy mnie widzieli. Powoli zacząłem wierzyć w ich wersję. Lucas z początku też im wierzył. Był młodszy ode mnie więc wierzył w każdą bajkę jaką mu powiedzieli. Dopiero później, gdy wyszedłem z więzienia zrozumiał jaka jest prawda.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież ja również byłam jedną z tych osób, które przypuszczały, że Zayn zabił Megan. Wydałam osąd bez dostatecznej wiedzy.
-A więc wtedy poznałem Nate'a. Przez zupełny przypadek. Wracał z widzenia znajomego, a ja siedziałem przed pokojem przesłuchań. Przystanął na moment i spojrzał na mnie. Zapytał czy w środku ktoś jest. Powiedziałem, że tak. A więc on usiadł naprzeciw mnie i czekając na śledczego, zaczął ze mną rozmawiać. Rozumiał mnie. Z czasem zaczęliśmy się kumplować, a on wprowadził mnie do mrocznego światka.
-I tobie ten świat się podobał?
-Tak, Effie- Zayn zmrużył oczy.- Wszystko tam przyśpieszało bicie serca. Walki, poczucie niezniszczalności po zwycięstwie, bycie obiektem pożądania wszystkich dziewczyn. Mogłem robić co chciałem. Po zmroku stawałem się królem.
-Megan też tego pragnęła?
-Megan była tam zanim została moją dziewczyną- wypowiedział te słowa z obojętnym wyrazem twarzy.
Zupełnie jakby już mu na niej nie zależało. To niezwykłe jak potrafił szybko zapomnieć o dziewczynie, którą kochał.
-Kitty- szepnęłam.- Była jedną z tancerek?
-Tak- skinął głową.- Poznaliśmy się właśnie tam. Zamówiłem prywatny występ. Wszedłem do minimalnie oświetlonego pokoju i usiadłem na skórzanym fotelu. Byłem zmęczony po walce. I wtedy do pokoju weszła ona- przerwał na moment.- Podczas występu nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej dotyk, ruchy były niezwykłe. Czułem ukłucie zazdrości na myśl, że inni także mogą ją mieć na prywatnych występach.
Zamknęłam oczy torturując się wizją uśmiechniętego Zayna pochłaniającego wzrokiem niemalże nagie ciało Megan. Znów mnie zakuło w sercu. Jego uśmiech na widok innej. Coraz większy ból.
-A więc zaczęliśmy się spotykać, ona obiecała, że z tego zrezygnuje jeśli i ja będę tam chodził tylko na walki. Dotrzymałem mojej obietnicy lecz ona najwyraźniej nie.
Wypuściłam głośno powietrze obracając się w stronę okna. Przeczesałam włosy starając się wygonić z myśli prywatny występ Megan dla Zayna. W głowie wciąż wirowały mi różne rzeczy, które mogliby wtedy robić. Moje myśli były pełne. Moich myśli było za dużo.
Ponownie się obróciłam. Zayn przyglądał mi się ostrożnie. Zerknęłam na leżącego nieruchomo Lucasa. Podeszłam do niego i chwyciłam za dłoń.
-Wyjdziesz z tego, Luc- szepnęłam gładząc jego palce.- Musisz.
-Spotkałaś go- odezwał się Zayn.
-Kogo?- spojrzałam na chłopaka.
-Nate'a.
Zmarszczyłam brwi i obróciłam się w stronę Malika.
-Tak. Skąd o tym wiesz?
Zayn zamilkł na moment i skinął głową na mój brzuch. Spojrzałam tam i oniemiałam. Spod bluzy zaczęła kapać krew. To przez tego drania rana znów się otwarła. Spojrzałam na swoje palce pobrudzone krwią.
-Musimy wracać- zarządził Zayn kierując się ku wyjściu.
-Możesz zostać z Lucasem. Sama sobie poradzę.
-Nie- zaprzeczył.- Pojadę z tobą. Lucas jest tu bezpieczny, a ty... Nawet wychodząc na papierosa potrafisz się skrzywdzić.
-Widocznie mam pecha.
-Widocznie mnie potrzebujesz.
Przekraczając próg mojego domu poczułam ogarniający mnie chłód. Miałam dość. Gdybym wiedziała, że moje życie tak diametralnie się zmieni, to wyjechałabym z tego miasta czym prędzej. To wszystko było cholernie wyczerpujące. A zaczęło się tak niewinnie. Śmiercią Megan i spotkaniem Lucasa. Miałam tę świadomość, że nadszedł czas, żeby to zakończyć. Morderca Megan, mój dręczyciel musi zostać złapany. Czułam, że zbliża się koniec.
-Słyszysz mnie?
Głos Zayna wyrwał mnie z rozmyślań.
-Co?
-Mówiłem, żebyś usiadła- skinął głową.
Zorientowałam się, że jesteśmy w salonie. Malik stał naprzeciw mnie z apteczką. Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
-W czasie, gdy ty byłaś zajęta myślami, ja zdążyłem sprawdzić czy masz apteczkę, a potem pójść do samochodu po własną- odpowiedział na moje niezadane pytanie.
-Ach... Dobrze- mruknęłam siadając.
Zayn podszedł bliżej i usiadł naprzeciw mnie na stoliku. Zdjął swoją kurtkę i rzucił na sofę. Wpatrywałam się w niego jak urzeczona, gdy z niezwykłą starannością wyjmował poszczególne przyrządy i ustawiał równo na stoliku. Kiedy wyjął już wszystko wyprostował się i spojrzał na mnie.
-Musisz to zdjąć- polecił.
Rozpięłam bluzę i odłożyłam na bok. Przesunęłam się na krawędź kanapy.
-To raczej też- dodał Zayn uśmiechając się.
Zarumieniłam się i ostrożnie zdjęłam bluzkę, która miejscami zdążyła zaschnąć na ranie. Syknęłam czując jak się odrywa. Czym prędzej odłożyłam ją tam gdzie bluzę. Spuściłam wzrok czując jak ogarnia mnie chłód. Pomimo tego, że Zayn już widział mnie nago, nadal nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Najwyraźniej nie miałam takiej łatwości do rozbierania jak moja siostra.
-Postaram się to zrobić jak najszybciej. Chociaż możliwość patrzenia na twoje ciało jest bardzo kusząca- puścił oczko w moim kierunku sięgając po niewielką buteleczkę.
-Korzystaj póki możesz- odgryzłam się.
Malik polecił mi się położyć. Sam znalazł się nade mną i udając niezwykłego profesjonalistę zaczął oczyszczać ranę, która nadal lekko krwawiła.
-Przysięgam, że jeśli dostanę Nate'a w swoje ręce to go zamorduję- mruknął Zayn wpatrując się w mój poraniony brzuch.- Chcę wyciąć na jego ciele wszystkie krzywdy. Sprawić by błagał o przebaczenie kiedy już ostatkiem będzie na tym świecie. Chcę...
-Zayn- przerwałam mu łapiąc go za ramię.- Nie mów tak. Nie jesteś okrutny. To nie ty.
-Jestem Effie i nie mogę nic na to poradzić. Po prostu chcę żeby cierpiał. Nic z tym nie zrobisz- odpowiedział patrząc na mnie.
-Mogę spróbować go złapać przed tobą.
Zayn westchnął głośno i sięgnął po bandaż.
-Powiedz mi Ef, ty naprawdę chcesz, żeby poszedł do więzienia gdzie będzie miał ciepło, jedzenie i mnóstwo wolnego czasu? Nie wolałabyś się zemścić? Za Megan, Lucasa... za to- skinął na wyryte w skórze serce mojego.- Czasem bycie dobrym nie wystarczy. Czasem musisz zejść na złą ścieżkę, bo tylko na niej znajdziesz sprawiedliwość.
Zamilkłam zaskoczona jego słowami. Nie wiedziałam jak mam się bronić, co odpowiedzieć. W milczeniu przyglądałam się jak obwiązuje mój brzuch bandażem, z czułością sprawdzając czy nie jest ani zbyt luźny, ani zbyt ciasny. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze przed chwilą był gotów wyrwać flaki Nate'owi.
-Gotowe- powiedział przykładając ostrożnie rękę do rany.
Ciepło jego dłoni wznieciło iskierkę pożądania, tak dawno już nie widzianą. Wyciągnęłam rękę topiąc palce w jego włosach. Poczułam jak niekontrolowanie wbija rękę w obwiązaną ranę. Syknęłam. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się. Rozstawił dłonie po obu stronach mojej głowy przysuwając się bliżej, ocierając koszulką o moje rozpalone ciało. Chciałam go pocałować lecz ten się odsunął. Rana zapiekła. Jęknęłam.
-Wygląda na to, że jesteś zdana na moją łaskę- szepnął głosem obiecującym ocean rozkoszy.
-Ta rana strasznie piecze- stęknęłam.
-Nie martw się. Sprawię, że o niej zapomnisz- ujął dłonią moją twarz, kciukiem lekko zagłębiając się pomiędzy me uchylone wargi.
Pocałował moje usta jakby jutro miało nie nadejść. Każdy jego dotyk przepełniony był pasją i odznaczony moim jękiem. Ból, który odczuwałam stał się dla mnie cichą przyjemnością. Nigdy nie sądziłam, że pokocham kogoś tak mocno. Że sprawy cielesne będą niczym w porównaniu z miłością jaką go darzyłam. Nawet przez sekundę rozkoszy nie powróciło bolesne wyobrażenie Zayna i Megan. Zupełnie jakby z czasem i ta rzecz umarła.
I tylko przez moment przypomniałam sobie wściekłość jaką widziałam w oczach Malika. Wtedy gdy mówił o cierpieniu jakie chciałby zadać Nate'owi. Jak chciałby go zmieść z powierzchni ziemi.
Najwyraźniej Zayn był w stanie kogoś zabić. Ja nie.
_________________________________
Tutaj przepraszam nie wystarczy.
Dwa miesiące mnie nie było.
Nie mam Wam za złe jeśli mnie opuściliście.
Obiecałam, że dokończę Light i dokończę chodź by nie wiem co.
Coraz ciężej jest mi pisać. Chyba się wypalam.
Myślę, że Light będzie miało jeszcze tak z 2 rozdziały, może 3.
Love you all,
Birden
Niesamowicie cieszę się z tego rozdziału i masz moje słowo, że nie opuszczę Cię do końca tego opowiadania. I z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! Nie mogę się doczekać! Weny i do nn ;**
OdpowiedzUsuńBaardzo długo czekałam na rozdział, i jupi... jest :D Będę z tobą nawet jak rozdzialy będą rzadko :D Świetny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńWart było czekać <3 niech skończy się dobrze, błagam :D
OdpowiedzUsuńNie kończy tak szybko... Ranisz mnie...
OdpowiedzUsuń:D
Myślę, że mimo wszystko (jeśli nawet uważasz, że dany rozdział Ci nie wyszedł) rozdziały są naprawdę bardzo dobrze napisane.
Pozdrawiam, czekam na dużo rozdziałów :)
nie przejmuj sie tym ze nie bylo cie tutaj tak dlugo bo wynagrodzilas sie nam tym wspanialym rozdzialem. jest swietny. wspaniale sie czyta to opowiadanie i jestem zawiedziona ze niedlugo koniec;(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 nie opuscilam cie i będę z tb do końca :D czekam na następny i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńJak sie strasznie cieszę ze jesteś :)
OdpowiedzUsuńRozdzial super, ciesze sie Również z tego ze zblizamy soe do rozwiązania zagadki jednak będzie mi smutno z powodu zakonczenia Light. Ef i Zayn sa swietni. Ciekawe czy Zayn zabije Nate, mam nadzieje ze nie.
Pozdrawiam Asiek
boże, nawet nie wiesz jak się ciesz,ze pojawil sie rozdzial.. super..jest wspanialy i nie wiem co mam jeszcze napisac.. jestem cholernie ciekawa kto zabil Megg, cos mi sie wydaje ze pan N. ahh, pisz pisz, bo czytelnicy czekaja ;))
OdpowiedzUsuńWOW! Warto było trochę poczekać. Ten rozdział jest naprawdę super. Ciekawa jestem jak to wszystko się zakończy... Czekam na next. ;)
OdpowiedzUsuńświetny blog! <3
OdpowiedzUsuńhttp://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe ff z Justinem Bieberem:)
Wow kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next :)
OdpowiedzUsuńKiedy nnn
OdpowiedzUsuńBirden z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 😁
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy next? Birden proszę napisz coś
OdpowiedzUsuńHej Birden,
OdpowiedzUsuńchciałam Cię zapytać czy dokończysz Light. Na prawdę zależy mi na poznaniu całej tej zagadki ze śmiercią Megan i w ogóle. Myślę, że nie tylko mnie, ale innym Twoim czytelnikom. Wydaje mi się, że należy nam się chociażby ostatni rozdział z wyjaśnieniami. Nie piszę tego złośliwe, po prostu chciałabym dowiedzieć się kto zabił Megan i dręczy Effie i czy są razem z Malikiem razem. Mam nadzieję, że Twoja wena wróci, bo na prawdę piszesz wspaniale.
Pozdrawiam, Twoja wierna fanka Asiek.
Szkoda że już tu nic nie piszesz, to opowiadanie było naprawdę świetne! :))
OdpowiedzUsuńCzekam :c
OdpowiedzUsuńod dłuższego czasu nie czytam już żadnych fanfików, z jednej strony mam wrażenie,że już z nich wyrosłam, choć ciężko mi się z tym pogodzić bo w końcu spędziłam kilka dobrych lat czytając je, no i z drugiej mam wrażenie, że wszystkie moje ulubione autorki skończyły już swoje prace, ty jesteś jedną z nich i wiesz jest mi strasznie przykro, że historia zayna i effie nie miała swojego zakończenia, nie mam zamiaru ci robić z tego powodu żadnych wyrzutów czy coś bo rozumiem, że to mogło być spowodowane brakiem czasu, weny lub może jeszcze czymś innym ale wiesz tak się zastanawiam czy piszesz coś teraz, bo naprawdę masz do tego talent i jesteś jedną z bodajże 2 lub 3 autorek u których zobaczyłam, że mają taki swój styl pisania co jest serio niesamowite (matko mam tylko nadzieję, że nie wyszłam teraz na jakiegoś lizodupa) no i wiesz jeszcze naprawdę bardzo bym chciała przeczytać kiedyś jakieś opowiadanie twojego autorstwa, więc mam nadzieję, że kiedyś tutaj wrócisz z nową historią lub zakończeniem tej :)
OdpowiedzUsuńwiesz w sumie nawet nie wiem co mnie naszło na napisanie tego komentarza, pewnie dlatego jest taki chaotyczny za co przepraszam, no i też nie mam pojęcie czy w ogóle to przeczytasz, ale jeżeli tak będzie to pozdrawiam ciepło x.