czwartek, 26 grudnia 2013

~Tęsknota nie boli~




               Tego dnia czułam się dziwnie radosna. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Tęskniłam za tym. Nie lubiłam smutku. Za to smutek uwielbiał mnie. I nie chciał opuścić. Był bardzo zazdrosny o Lucasa. Bo Lucas był moim przyjacielem. Najlepszym. I jedynym. I sprawiał, że czułam się szczęśliwa.
               Przeszłam obok maleńkiego kościółka niedaleko cmentarza. To tutaj odbyła się ceremonia pogrzebowa. W tym kościele... Chłód otarł się o moje ciało, gdy niezdarnie wślizgnęłam się do środka budynku. Nie było nikogo. Wahałam się jeszcze przez moment, ale w końcu postanowiłam podejść bliżej.
               Z każdym krokiem twarze na obrazach wydawały się coraz bardziej zmartwione. W końcu z ciężkim sercem usiadłam w pierwszej ławce. W tym samym miejscu pół roku temu... Dość!
               Rozejrzałam się. Moje serce uderzało miarowo, spokojnie. Od tak dawna nie byłam w kościele. Nie potrafiłam, nie wiedziałam jak mam się zachować. Zacisnęłam dłonie w pięści. Uniosłam twarz zdobywając się na najboleśniejsze pytanie mojego życia.
-Dlaczego...- mój oddech był urwany, gdy wpatrywałam się w twarz ukrzyżowanej postaci.- Dlaczego mi ją zabraliście?
                Wstałam obracając się dookoła. Spoglądałam z winą na każdą napotkaną twarz. Nieważne czy obraz, czy rzeźba. Wszyscy byli winni.
-Dlaczego mi ją zabraliście?!- krzyknęłam.
                 Echo odbijało się od ścian powodując niemiłe uczucie zamknięcia. Oddychałam głęboko. Zaraz oszaleję. I właśnie wtedy zauważyłam coś dziwnego, przerażającego zarazem. Oni wszyscy płakali. Wszystkie twarze miały łzy na policzkach.
                 Wybiegłam z kościoła. Usiadłam na schodkach obejmując się ramionami. Miałam dzisiaj być szczęśliwa, do cholery! Zagryzłam wargę. Wyciągnęłam telefon z dżinsowej kieszeni.
-Effie?- moich uszu dobiegł lekko zachrypnięty głos.
-Cześć, Lucas... Wiesz... Mam pewien... Znaczy jeśli jesteś zajęty... Chodzi o to- jąkałam się nie mogąc dobrać słów.
-Jesteś w pobliżu?- przerwał mi. Wiedziałam, że się uśmiecha.
-Ja... Znaczy... Mhm- pokiwałam głową.
-Masz pięć minut, żeby do mnie przyjść. Jestem w garażu.
                  Wypuściłam powietrze. Dlatego nienawidzę rozmawiać przez telefon. Nigdy nie wiem co mam powiedzieć i kiedy się rozłączyć. Podniosłam się z kamiennych schodków. I ruszyłam prosto do mojego wybawcy.

                   Suche liście chrupały cicho pod stopami. Słońce ogrzewało bladą twarz, gdy nieudolnie starałam się zebrać ciemne włosy w jedno miejsce. Przechodząc przez podwórko dostrzegłam w jednym z okien jakąś postać. Nie... Dwie postacie.
                    Skupiając swój wzrok w tamtym miejscu nawet nie zauważyłam drzewa, które nagle wyrosło przede mną. Uderzyłam mocno. Syknęłam z bólu dotykając czoła. Kuźwa krwawię. Ja krwawię?! 1...2...3...
-Cześć, misiek- uśmiechnęłam się starając zasłonić włosami twarz.
                     Chłopak zerknął na mnie leżąc na podłodze pod pojazdem. Wysunął się odrzucając na bok śrubokręt. Wytarł dłonie w ścierkę i ją także niedbale odrzucił gdzieś na ziemię. Pot rozlepiał jego włosy w słodkie fale.
-Hallu, mała- przywitał się tak samo jak zawsze.- Co jest?- zmrużył oczy spoglądając na mnie badawczo.
-Co? Nic- nerwowo przeczesywałam włosy odsuwając się.
                     Lucas złapał mój nadgarstek i przyciągnął mnie w swoją stronę. Jednym ruchem odgarnął moje włosy odsłaniając zaróżowioną skórę na czole. Złośliwy uśmieszek pojawił się na jego wargach. Przymknęłam oczy.
-Nienawidzę cię- szepnęłam z uśmiechem.
-Tak, Ef. Ja też cię kocham- odparł.-  A teraz opowiedz wujkowi, jak to się stało...
                      Wyszliśmy z garażu.
-Przyznaj się w końcu, Ef. Co zrobiłaś?- skinął na moje czoło.
-Wyśmiejesz mnie.
-Oj nie przesadzaj- stęknął szturchając mnie.- Najwyżej troszeczkę.
                      Przewróciłam oczami i westchnęłam.
-Weszłam... w drzewo.
                      Lucas zatrzymał się. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. 1...2...3... Zgiął się w pół i wybuchł śmiechem. Zagryzłam wargę. Wiedziałam, że tak będzie.
-Już?- zapytałam znudzona.
-Poczekaj jeszcze chwilkę- wyprostował się.- Jak, Ef? Pytam się JAK?
-Normalnie. Stawiasz krok za krokiem i uderzasz o drzewo. Proste.
-Ach bo drzewo przecież jest tak maleńkie i go nie widać- oparł dłonie na biodrach.- I właśnie dlatego tak się o ciebie martwię. Jesteś tak niezdarna i delikatna, że zwykłe drzewo może cię skrzywdzić.
-Luc- westchnęłam.- Tak właściwie to wpatrywałam się w okna i... tam ktoś był. Dlatego się zagapiłam.
-Zayn. Zayn był- mruknął.
                      Poczułam gorzki smak w ustach. Ostatni raz widziałam go prawie dwa tygodnie temu na obiedzie upamiętniającym Megan. Moją słodką Megan. Samo jego imię wywoływało dziwne dreszcze. A wspomnienie spojrzenia budziło ucisk żołądka. I te słowa...
                      Wyglądasz w niej o wiele lepiej niż Megan.
                      O Matko. Czy siostra to słyszała? Mam nadzieję, że... Nie.
-Muszę ci tylko coś powiedzieć...- zatrzymał się przed schodami na piętro.
-Tak?
-Bo Zayn...
                       Za późno. Najpierw usłyszeliśmy dziewczęcy śmiech tłumiony przez głośne kroki. Potem moim oczom ukazała się schodząca na dół para. Drobna, niska dziewczyna o miedzianych włosach i brązowych oczach. Bardzo mi kogoś przypominała... Z wyglądu...
                       A za nią szedł wysoki chłopak. Czarne włosy, paleta złocistych odcieni brązów w oczach. Pełne usta i tak dobrze znane tatuaże. On półnagi, w szarych dresach luźno zwisających na biodrach. Ona w błękitnym, satynowym szlafroku.
                       On- Zayn. Ona- bezimienna, naiwna dziewczyna.
-Ma gościa- dokończył Lucas stojąc za mną.
                        Poczułam jak rośnie we mnie gniew. Nie tylko z powodu Megan, ale też... Z tego dziwnego uczucia kopiącego mój brzuch do upadłego. Dlaczego on to zrobił? Pół roku temu jego dziewczyna została zamordowana. Jego miłość... Jego... Jego serce...
-Ginnie skoczysz po dwa piwa?- Malik pochylił się i musnął ustami płatek jej ucha.
                         Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie i odeszła w podskokach za róg. Odprowadzałam ją zimnym spojrzeniem. Suka. Co? Nie, nie pomyślałam tak o niej! Suka do kwadratu. Uch...
-Witaj, Cukiereczku- Zayn uśmiechnął się.
                         Splotłam ręce na piersi, aby utrzymać swoje serce na miejscu.
-Mówiłeś coś Lucas?- zerknęłam na przyjaciela, który opierał się o szafę z lekkim rozbawieniem na twarzy.
-Oj, mała nie obrażaj się... Obiecuję, że następnym razem to ty będziesz ze mną schodziła- Malik uśmiechnął się, a pewność siebie biła od niego na kilometry.
-Uważaj na słowa, Zayn- momentalnie Lucas znalazł się tuż obok mnie z poważnym wyrazem twarzy.
-Wyluzuj Luki- puścił mi oko.- Jest twoja.
                          Obrócił się z zamiarem odejścia. Zacisnęłam pięści i zagryzłam wargę. Zebrałam w sobie ostatnie pokłady odwagi i zawołałam w jego stronę:
-Malik, wiesz kogo mi przypomina ta twoja pinda?- uśmiechnęłam się złośliwie, gdy brunet obrócił się w moją stronę.- Do złudzenia przypomina Megan...
                          Zayn zacisnął szczęki mrużąc oczy, które zaiskrzyły złotem.
-Co Malik? Tęsknisz za nią bardziej niż myślisz...
-Nie, Cukiereczku- zbliżył się owijając mnie gęstym szalem cynamonu.- Tęsknota nie boli.
-Kłamiesz- prychnęłam.
                          Odsunął się o krok. Może dwa.
-Spostrzegawcza. Lubię takie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                           Hej ♥
                           Tak więc mija już nam 3 rozdział. Mam nadzieję, że spodobał się wam. Co myślicie o Effie? Lubicie ją? A Zayn'a? Wiem, że to początek, ale może macie już jakieś przeczucia na rozwinięcie historii? Chętnie poczytam ♥
                           15 komentarzy= rozdział w niedzielę.
                            Do zobaczenia ♥


   

18 komentarzy:

  1. Pierwsza? :) Rozdział nie jest krótki, a czyta się go tak szybko i przyjemnie, że na koniec takie: "co? już koniec" :c Mam niedosyt twojego opowiadania :D Rozdział świetny *-* Lubię Effie, a Zayna to nie wiem, bo na razie go jeszcze nie rozgryzłam xD
    Czekam na next i życzę weny :) xx
    @luv_my_jade

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha. Nie no po prostu zgon na miejscu. Zastanawiam się tylko kiedy wyskoczysz z jakimś słynnym Buum!
    :-*
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć na Twym blogu są dopiero 3 rozdziały to już ko kocham. Bardzo mi się podoba. Ten rozdział jest naprawdę świetny, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Na chwilę obecną to Zayn wydaje mi się dupkiem, a postać Effi jest świetna, ma charakter.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na część dalszą, Nadia

    OdpowiedzUsuń
  4. Zayn jest dupkiem. Ale za to jakim seksownym :-* Effie, Effie... Dziewczyna jest zadziorna do osób które się o to proszą. I bardzo dobrze. Tak trzymać! Kocham ją. Moja siostrzyczka :-D
    Czekam, czekam, czekam-Vik ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, od czego by tu zacząć?
    Może od szablonu? Kochana, musisz wiedzieć, że w momencie gdy załadował mi się Twój blog i zobaczyłam ten szablon, oniemiałam. Po prostu. Zasłoniłam buzię dłonią, coby mi tam mucha nie wleciała i normalnie nie mogłam uwierzyć. ZDUMIEWAJĄCY! Zakładam, że sama stworzyłaś to cudo. Wow! Wow! Wow! Jesteś niesamowita.
    Oczywiście, ów niesamowitość udowodniłaś również w tym rozdziale. Chyba nie trzeba tych licznych przymiotników, by pokazać jak bardzo był doskonały? Zdaje się, że każdy czytelnik wie o tym i nie zawaha się użyć wszelkich słów pochwały przeciw Tobie. Haha!
    Kochana moja, jest jednak jedna, jedyna rzecz, na którą mogę sobie ponarzekać. Ten rozdział był stanowczo za krótki. Nim wzięłam pierwszego łyka herbaty padły słowa Zayna kończące rozdział. No nie! Ja się nie zgadzam! I apeluję, by następne posty były znacznie dłuższe. Błagam przedłużaj mą radość w nieskończoność! ♥

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Charlie (Wybacz, że z Anonimowego ale nie jestem u siebie na komputerze.)

    P.S! Mówiłam Ci jak bardzo uwielbiam Twoje opisy Zayna? Omomom *.*
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera! To jest zarąbiste! Nie no a Zayn to taki dupek. Lubię bohaterów i ich charaktery. Szybko pisz nexta:-*:-*<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oboje mają mocne charaktery jak widać w końcówce rozdziału. Ciekawe co z tego wyniknie :D !

    OdpowiedzUsuń
  8. oo rany rany i po stokroć rany!!!
    Kocham Zayna I Effie*.*
    Ona ma w sobie coś intrygującego...
    Kocham to, tak jak Twój styl pisania <3
    czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. O... W morde. Jakie to jest piękne :-D :-* Nasti

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu ZGON
    -
    -
    -
    Na miejcu.
    Tylko kolejny rozdział może. :-*
    przywrócić mnie do życia...
    wiktoria_@amorki.pl
    Kocham i pozdrowiam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. A propos. Ruszmy swoje leniwe palce. To jest zbyt piękne by tego nie docenić

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział. Straszliwie podoba mi się postać Effie, ona ma taki fajny charakterek ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  13. " -Weszłam... w drzewo."
    Hahahahahahaha.. Śmieje się jak głupia już od dobrych paru minut. Haha nie no. Wyobrażam sobie minę Lukiego. Bezcenna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Yaaay!! To już dzisiaj! Nawet nie wiesz jakiego miałam banana na twarzy kiedy wstałam. Ech.. Pozostaje tylko czekać :-D

    OdpowiedzUsuń
  15. oł shit on jest chamski:D a mnie się wydaje ze już to kiedyś czytałam hehe albo imie te same poprostu

    OdpowiedzUsuń