Trzasnęłam drzwiami i po prostu runęłam na podłogę. Zaczęłam płakać. Co się stało? Nic. Po prostu coś się pokruszyło. Będziesz chciała to wyrzucić? Nie! Chcę to na nowo posklejać.
-Lucas, Boże... Jaki z ciebie dupek- zacisnęłam pięści.- Miłość to dupek.
Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że miłość jest okrutna. Nienawidzi mnie. Odbiera mi każdego po kolei. Rodzice- za mało. Megan- za mało. Lucas- uh... Dlaczego? Uniosłam wzrok na pusty dom. W rogu stała stara kanapa po babci. Cały ten dom należał do zmarłych. Wszędzie byli oni.
Podniosłam się z ziemi. I otarłam szkarłatne łzy.
-Może teraz ja odejdę?- zapytałam.- Niech inni poczują jak to jest być samemu!
Lecz wtem uderzyła mnie ponura myśl. Ty jesteś sama. Nikomu ciebie nie brakuje. Zagryzłam wargę zduszając ten pieprzony głos i zatrzymując krążenie krwi. Wzięłam tylko skórzaną kurtkę, paczkę fajek...
-Jeszcze za mną zatęsknicie...
Czułam każdą nutę rozdzierającą moje komórki, oczyszczające je do cna. Nie chciałam pamiętam o kimkolwiek, a już na pewno nie o sobie. Chciałam zapomnieć. O wszystkim. Że żyję, że kiedyś umrę. Poruszałam się wraz z tłumem sącząc co jakiś czas szklankę z Brandy.
W pewnym momencie granatowe światło ciężko opadło na morderczo przystojną twarz. Szklanka zakołysała się groźnie w mojej dłoni. Serce stanęło niczym zmrożone w kołek. Zagryzłam wargę czując tysiące noży rozrywających mnie od środka. Zayn.
Stałam w bezruchu. A może tak naprawdę nie żyłam? Może tak naprawdę umarłam? Spoglądając na Zayna zdawać by się mogło, że wszyscy umarli. Tylko on promieniował. Tylko on sącząc alkohol mógł wyglądać jak wcielony anioł i demon zarazem.
Na jego kolanach siedziała długonoga dziewczyna, która niczemu nieświadoma rozpieszczała Malika swoimi ustami. Głupia nie wiedziała, że ta partia nigdy nie zostaje na drugą noc. Przy Megan pozostawał... Ale to była Megan! Była ! Teraz już nie ma!
-Coś się stało, Cukiereczku?- usłyszałam cichy szept nad uchem.
Cukiereczku
Od razu poznałam kto to. Tylko Zayn ośmielił się mnie tak nazwać.
Spojrzałam ponad swoim ramieniem i oniemiałam. Tak blisko jego kawowych oczu. Tak blisko tej śmiercionośnej głębi. Ręce w zbroi tatuaży oplotły moje biodra mocno zaciskając na nich palce. Malinowe usta muskały moją bladą skórę na szyi. Jednak nie czułam dreszczy. Nie czułam tego zakłopotania. Tylko jedno, wielkie zdziwienie.
Zerknęłam w stronę siedzisk. Przecież przed chwilą tam siedział... Ledwie marne sekundy temu obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Zagryzłam wargę czując jego usta na mojej szyi. Nie zaprzeczysz. To jest przyjemne. Było. I to bardzo.
-Zayn... co ty robisz?- syknęłam otumaniona przymykając oczy.
-Mogę być nawet i Zayn- szepnął niezrozumiale.- Dzisiaj będziesz moja.
Zmarszczyłam brwi nie mogąc znaleźć sensu w jego zdaniach. Procenty głupoty w moich żyłach nie pozwalały mi myśleć. Pozwalały tylko czuć. Być poddaną marnemu losowi. Widziałam błysk w czarnych oczach, gdy obejmując mój nadgarstek zaczął mnie ciągnąć na tyły klubu.
Boże, a myślałam, że to naprawdę on...
Jego ruchy stawały się coraz bardziej nachalne. Temperatura wokół nas stawała się niebezpiecznie wysoka. Nie mogłam uwierzyć, że to Malik. Głupia, sądziłam, że to naprawdę on. Po raz kolejny życie udowodniło jak bardzo mnie nienawidzi...
Otrzeźwiałam, gdy dłoń chłopaka wsunęła się pod moją bluzkę pnąc się coraz to wyżej. Złapałam jego nadgarstek.
-Ej... zabieraj te łapska- pisnęłam.
Uniosłam powieki, a z moich ust uciekł krzyk. To nie był Zayn. W żadnym stopniu nie przypominał tego dupka. Czarne, krótsze włosy opadały na jego czoło. Soczysty, szaro-zielony kolor oczu wwiercał swoje fantazje w moje ciało. Był silnym, wyższym ode mnie chłopakiem.
-Oj nie, maleńka. Za bardzo mnie nakręciłaś, żebym się wycofał- syknął prosto w moje usta.
Jedną ręką zamknął moje dłonie w żelaznym uścisku. Próbowałam się wyrwać, ale jego biodra skutecznie przyparły moje, zupełnie unieruchamiając ciało. A potem ogarnął mnie chłód, gdy gwałtownym ruchem podarł moją bluzkę, która bezwiednie padła na podłogę. Razem z moją dumą i siłą.
Czułam jak jego ciało coraz bardziej się nakręca, padając ofiarą podniecenia. Szorstkie dłonie pozostawiały mi ponure pamiątki w postaci siniaków i zadrapań. Boże jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nie bałam. Jeszcze nigdy nie czułam się tak mała i słaba. Krzyczałam nawołując pomocy. Ale nikt nie usłyszał mojego bólu. A może nikt nie chciał słyszeć?
Słone łzy kapały na brudną podłogę, gdy po raz ostatni zaszlochałam:
-Proszę cię... Zostaw mnie- mrowienie w moich nadgarstkach ustało, po prostu utraciłam czucie w kończynach.
Chłopak tylko spojrzał na mnie złośliwie, sunąc chropowatą dłonią po moim dekolcie. Uśmiechnął musnął jego twarz, gdy wzdrygnęłam się z obrzydzeniem na ten dotyk. A potem znieruchomiałam w ciszy, gdy rozpiął moje spodnie.
Byłam przygotowana na najgorsze.
3...2...1...
Trzask.
Otworzyłam oczy. Zniknął. Zerknęłam na ziemię. Ponownie zamknęłam powieki chcąc się wybudzić. To musiał być sen. Przecież w rzeczywistości nigdy nie ujrzałabym Malika uderzającego nieznajomego, w mojej obronie... Nie?
Czysta furia parowała nad jego osobą. Uderzał tak gwałtownie. Myślałam, że go zabije. Wyciągnęłam rękę w kierunku czarnej, skórzanej kurtki, ale nagle jej właściciel wstał ciągnąc za sobą opuchniętego chłopaka. Przyparł go do ściany.
-Jeszcze, kurwa raz ją tkniesz, Jose, a przysięgam, że obetnę ci jaja i rzucę psom na pożarcie!- warknął, a echo jego głosu odbijało się mocno od ścian.- Zrozumiano?!
Potrząsł wystraszonym brunetem, a mnie rzuciły się w oczy jego łzy. Płakał? Teraz? Gdy ja płakałam, ani drgnął... A sam zasmakował jak to jest być przerażonym...
-Zadałem ci pytanie!- uderzył nim o przeciwległą ścianę.- Mam ci to, kurwa wbić do łba?!- zasłoniłam swoje uszy reagując na podniesiony głos Zayna.
Ja również się go bałam. Nigdy w życiu nie sądziłam, że można być tak przerażającym. Każda komórka mojego ciała zamarła w oczekiwaniu. Ogarnięta cholerną ciekawością.
Jose pokiwał głową zaciskając mocno oczy. Cały dygotał, gdy wytatuowana ręka puściła poły jego koszuli. Chłopak przerażony dalej kiwając głową osunął się po ścianie w dół. Trząsł się i płakał. Okropny widok.
Zayn dalej stał nad nim. Oddychał głośno, widziałam jak jego ramiona unoszą się lekko i opadają pod wpływem buzującej adrenaliny. A potem przypomniał sobie o mnie. Obrócił głowę, resztę ciała po chwili.
-Bardzo cię skrzywdził?- zapytał, a mnie zaparło dech.
Nigdy nie widziałam aby jego oczy przekazywały chodź by odrobinę współczucia. A teraz w tej kawowej głębi dostrzegłam ocean przeróżnych emocji. Oczy co chwila zmieniały swój odcień- od czerni po złoto. Źrenice z każdym oddechem poszerzały się i zwężały. I w całej tej aurze gniewu- nadal był nieziemsko przystojny. I nadal był nie mój.
-Tak...Znaczy...Nie- jąkałam się, a moje dłonie zaczęły drżeć.- Nie wiem... To było... Boże... jak się bałam- ukryłam twarz w dłoniach.
Po chwili poczułam jak coś okrywa moje ramiona. Rozszerzyłam palce. Twarz Zayna znów była beznamiętna. Nie wyrażała nic. Lekko mnie szturchnął abym wyprostowała ręce. O Matko! W całym tym szoku zapomniałam, że nie miałam na sobie bluzki. Zabierzcie mnie stąd... Zayn Malik mnie ubiera. Chyba się spalę ze wstydu.
-Chodź, Ef... Zabiorę cię stąd- skinął głową na tylne wyjście.
Ani przez chwilę nie wydawał się być tym samym aroganckim dupkiem co wcześniej. Może jednak jest w nim chociaż cień dobroci? Może to, co zasiała Megan trzeba zacząć pielęgnować? Może kiedyś zacznie kiełkować?
-Zayn- mój głos drżał, gdy niepewnie podeszłam do niego.- Mogę cię potrzymać za ramię?
Było mi wstyd o to pytać. Nie chciałam go bowiem nigdy dotykać. Ale musiałam poczuć czyjeś wsparcie. To zawsze robił Lucas. Podawał mi swoje ramię, abym mogła się w nie wypłakać. Jednak w tym przypadku nie chciałam płakać. Nie chciałam żeby widział mnie załamaną. Mógłby to jeszcze kiedyś wykorzystać...
Zayn bez słowa użyczył mi ręki, do której niepewnym ruchem przylgnęłam. Przez chwilę patrzył na mnie jak na kogoś zupełnie innego. Jakbym to nie była ja. Już chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. W ostatniej chwili jego twarz znów nabrała obojętnego wyrazu.
-Mam zadzwonić do Luca?- zapytał pomagając mi wsiąść do samochodu.
-Nie... Nie chcę mu zawracać głowy- mruknęłam smutno.
Czułam się niepełna i nieważna. Jakby ktoś uciął ważną część mojej duszy.
-Pokłóciliście się?- zapytał wyciągając z paczki papierosa.
-Nie...- sięgnęłam do kieszeni po zapalniczkę.
Podałam mu ją, ale zamiast grzecznie przyjąć, pochylił się ku mnie. Papieros spoczywał nieruchomo między jego malinowymi wargami. Zamrugałam kilkakrotnie i podpaliłam go. Oboje nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Chłopak zaciągnął się i wypuścił w moją stronę gęsty dym. Wpuściłam go do swoich ust, czując jak cynamonowa woń wślizguje się ukradkiem wraz z nim.
-Co się stało?- ciągnął temat.
-Jak to co...- opadłam ponownie na miękki fotel czując jak coś mnie wykręca od środka.- Zakochał się.
-Miłość to kiepska sprawa- mruknął odpalając silnik.
-Ta...- przeciągnęłam.- Kiepska sprawa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejjo !
Hah, zupełnie jakby na życzenie w tym rozdziale Zayn pokazał nam swoje... trochę inne oblicze. Podoba wam się taka wersja? A może wolicie wcześniejszego Zayna? W każdym bądź razie każdej wersji będzie po trochu.
W zakładce "Bohaterowie" pojawiła się postać Megan. To tylko tak na marginesie :)
Zapraszam na mojego ask'a- ask.fm/BirdenBlue Swoją drogą ktoś zapytał mnie, czy Light to moje ostatnie opowiadanie... Hm... Nie. Za bardzo mi na was zależy, żeby tak szybko to kończyć ♥ Mam już co prawda zarysy 2 historii, ale to dopiero zarysy ^^ Także tego (Charlie, przygotuj się, że będę cię nękać o ocenę tych pomysłów♥ c:)
Ach i jeszcze zapraszam na 18 rozdział na violet-tale.blogspot.com ...
Kocham was, światełka ♥♥♥
Boziu w pewnym momencie sie pogubilam czy to Malik dobiera sie do Effie czy jakis napaleniec. Okazalo sie, ze to drugie no i pojawilo sie czerwone swiatleko i wpadlam w panike. Gdzies w glebi mnie tlila sie nadzieja, ze Zayn Malik jak bohater wkroczy i odciagnie tego goscia. No i bum jak na zawolanie przybiegl i dodatkowo skasowal tego zboczenca. Uh, ty bohaterze ! (tsa przyszlam ze szkoly tyle co i mi mozg paruje) Dobra, dobra ty mi tutaj Zayn nie mydl oczu, bo i tak wiem, ze znowu sie staniesz takim chlodnym, dupkiem a w glebi serca Effie Ci sie napewno podoba.
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny jak i autorka :* Otrzymujesz w nagrode doktora Malika, oraz roczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym ze mna ! (fanfary)
Tak serio to nie moge doczekac sie nastepnego :* Zycze duuzo weny i pozdrawiam :)
Sciskam mocno i caluje :* xx
nie napiszę jak zwykle nic mądrego,
OdpowiedzUsuńto bylo cudowne
dziękuje
@faithlovato_
Boski ! *.* Myślałam, że to Zayn dobiera się do Effie a tu się okazuj, że nie. I Zayn bohater ♥ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny :* xoxo .
OdpowiedzUsuńHeheszky, mam Zayn&EffieFeelings :D Rozdział jest taki...sdfvgbhnjhbgv BOSZKI! *-* Lubię to oblicze Zayna, ale tamto też jest takie zajebiste, więc niech będzie po trochu każdego, jak mówisz :3
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Muszę cię o coś spytać na ask'u, bo strasznie mnie to ciekawi c;
Czekam na next i weny życzę xx
@luv_my_jade
love, love, love :3 Uwielbiam to opowiadanie. Jest takie niespotykane... Bohaterowie nie zakochują się w sobie na starcie. Czekam na NN
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Chyba wolę wcześniejszego Zayna, nie wiem czemu ale zawsze wolę te złe charaktery. Czekam na następny rozdział *.* Pisz szybko bo już nie mogę się doczekać ciągu dalszego @staysmullingar1
OdpowiedzUsuńOch, ja zdecydowanie wolę taką wersję Zayana ! To takie słodkie, że ją uratował :3... Matko, szkoda mi Ef. Lucas pewnie teraz będzie miał dla niej mniej czasu, Megan umarła, a Zayn... No cóż, Zayn, to Zayn.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój rodzaj pisania. Nadajesz się na pisarkę :3 ! Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. xx
Od razu wiedziałam, że to nie Zayn się do niej dobiera. Jest jaki jest, ale nie zrobiłyby jej krzywdy. Dobrze, że ją uratował. Chciałabym żeby był taki mroczny jak wcześniej, ale z drugiej strony Effie potrzebuje wsparcia i miłości, które dać może jej tylko on. Najlepiej niech ma dwa oblicza :D I będzie sprawiedliwie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Całuję <3
Zapraszam do siebie: [gotta-be-you-darling] [spojrz-w-moje-oczy]
@Gattino_1D
Warto było czekać na ten rozdział. Od początku do końca czytałam z zapartym tchem. Dziewczyno, masz wielki talent!
OdpowiedzUsuńPoza tym... Naprawdę sądziłam, że to Zayn się do niej dobiera. Nawet, kiedy ten chłopak wypowiedział słowa "Mogę być nawet i Zayn" zupełnie się nie domyśliłam. Tak mnie oczarowałaś. I jeszcze później... Malik, który wpadł w furię. Czytając takie opowiadania jak Twoje, jeszcze bardziej zakochuję się w Zayn'ie. No po prostu... Nic dodać, nic ująć.
Zastanawiam się, czy ten komentarz ma sens i czy da się go zrozumieć. Widzisz do jakiego stanu mnie doprowadziłaś, ach!
Pozdrawiam i życzę weny xoxo
Tak, błagam! Birden, moja kochana, na samą myśl, że mogłabyś ruszyć z następną historią skaczę z radośni. No nie powiem, zdaje się, że dobrze wiesz jak poprawić mi humor. Szczególnie, że jeszcze kilka sekund temu byłam w mega płaczliwym nastroju (z tego miejsca serdecznie polecam film "Siedem dusz", warty każdej łzy). Także tego, jak tylko będziesz chciała wystartować z nowym opowiadaniem, błagam, uczyń mi tą przyjemność i podeślij próbkę.
OdpowiedzUsuńNo ale, ale... Mamy przecież tu rozdział do skomentowania (no ja nie wiem, zamiast mi brutalnie przerwać, pozwalasz mi się rozgadywać :p).
Kochana, nie jestem pewna, jak Ty to robisz, ale wiem jedno - czytanie Twoich opowiadań jest ucztą dla moich oczu. Kocham język polski i niezwykle często zachwycam się stylem polskich pisarzy (tak, czasem nawet Sienkiewicz, czy Prus wywrą na mnie ogromne wrażenie, choć nigdy nie przepadałam za czytaniem lektur szkolnych). Wcześniej nie spodziewałabym się, że tak młoda osoba może sprawić, iż jeszcze bardziej pokocham nasz język. Serio, to jak operujesz środkami stylistycznymi (biol-chem gadający o takich rzeczach, ale się porobiło, chyba czas umierać) jest niesamowite. Z wielką lekkością wprowadzasz nas do świata opowiadania i w przystępny sposób pokazujesz urok (mogłoby się wydawać) zwykłych rzeczy. Opisy uczuć są nieziemskie! Chwilami czuję się jak bohaterka. Jakbym to ja straciła rodzinę, siostrę, (niemal) nawet przyjaciela, a tajemniczy, a nawet użyłabym słowa mroczny chłopak kręci się gdzieś wokół mnie. Ach! Kocham tą tajemniczość, tak widoczną w tej historii. Tu niczego czytelnik nie jest pewien i cholera, ale uwielbiam to uczucie.
Wybacz za błędy w komentarzu, ale wybiła już północ, a ja jestem w tym momencie, jak jakieś zombie. Zapuchnięta od płaczu (i wciąż w głowie siedzi mi ten film♥), zmęczona całym tym mroźnym dniem i z bolącą głową nie jestem w stanie chyba napisać nic mądrego. Także przepraszam za wszystkie ześwirowane słowa, czy cokolwiek innego. Mam jednak nadzieję, że przekaz komentarza jest jasny. Gdyby jednak nie, powiem wszystko prostszymi, typowo polskimi słowami: BIRDEN, JESTEŚ ZAJE***TA!
Serio, idę spać, bo wariuję. Twoje opowiadanie robi ze mną naprawdę dziwne rzeczy...
Pozdrawiam! xx
CUDOWNE! CZEKAM NA NN *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://never-say-goodbye-baby.blogspot.com/
Cudowne kochana!!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten Zayn, oj baardzo:)
Chociaż w tamtym obliczu też go uwielbiałam heh^^
Kurcze, co ta miłość zrobiła z Lucasem....
Czekam na następny, pozdrawiam i buziaki:***