Dedykuję tym 14 osobom, które skomentowały poprzedni rozdział.
♥
Tylko dzięki wam go dodaję
♥
PS. Radzę przeczytać do końca
____________________________
♥
Tylko dzięki wam go dodaję
♥
PS. Radzę przeczytać do końca
____________________________
-Nie chcę, żebyś odchodziła- powiedziała Effie z jękiem goryczy.
-Przecież nigdzie nie odchodzę- westchnęła Megan szczelniej otulając swoją siostrę ramionami.
-Zayn mi ciebie zabierze. Wiem to.- mruknęła młodsza.
-Nie zabierze.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-A co jeśli jednak z nim odejdziesz?- Effie dalej drążyła temat.
-Wtedy będziesz mogła mnie zabić- szepnęła Megan z uśmiechem.
-W porządku. Zabiję i ciebie, i jego- dodała Effie uśmiechając się szeroko.
Kto by się nie cieszył. Przecież właśnie otrzymała zgodę na zabicie własnej siostry.
Obudziłam się rano otrzymując nową wiadomość. Odblokowałam telefon, a wtedy spełniły się moje najczarniejsze przeczucia.
Od: Megan
Cóż za cudowny poranek.
Perfekcyjny dzień na zabijanie.
Mrożące krew w żyłach słowa były dla mnie jak kubeł zimnej wody. Przestałam czuć to dziwne ciepło, którym wczoraj otulił mnie Zayn.
Nie mogłam znieść myśli, że ona mogłaby powrócić z martwych. Bo przecież była martwa... Dobrze o tym wiedziałam.
Po skończonych zajęciach nie pragnęłam niczego innego niż ciszy i spokoju. Ale nic z tego. Wpadłam w wir nowych tajemnic kiedy tuż na skraju lasu otaczającego szkołę, zobaczyłam Lucasa. Mojego Lucasa. Brata Zayna. Mojego Zayna.
-Hej, Luc!- zawołałam, ale chyba nie wystarczająco głośno, gdyż chłopak nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
Już chciałam ponowić wołanie lub podbiec do przyjaciela, kiedy zauważyłam, że z kimś rozmawia. Nie minęła chwila, a zastygająca krew w żyłach uświadomiła mi kto to taki. Nate Ducane. Mężczyzna z nagrania wideo, przeciwnik Zayna z klatki.
Ostrożnie wycofałam się między drzewa i wychylając lekko swoją głowę rozpoczęłam obserwowanie. Blondyn mrużąc oczy opierał się o maskę bordowej terenówki. Lucas stał naprzeciw niego w niedalekiej odległości. Co jakiś czas rozglądał się, obawiając się, że ktoś mógłby ich usłyszeć.
-Szukałem go wszędzie- usłyszałam głos przyjaciela.- Nie mógł tak po prostu zniknąć.
-Może twój brat go zabrał?- głos blondyna był niezwykle pociągający. W tamtej chwili naszła mnie ogromna ochota aby usłyszeć jego ciszy szept.
Stop!
Effie skoncentruj się!
Zmniejszając głębokość swojego oddechu do minimum byłam przekonana, że żaden z nich mnie nie usłyszał. Dlatego też nie zrozumiałam ich nagłego wycofania się. Nate odepchnął się od samochodu i wsiadając za kierownicę rzucił do Lucasa:
-Uważaj na niego.
Lucas tylko prychnął pod nosem i po raz ostatni machnął spojrzeniem po okolicy. Nim wsiadł do samochodu wydawało mi się, że słyszę:
-On jest za głupi.
Wyjechali z parkingu nie spiesząc się. Dopiero gdy znikali mi już z widoku, postanowiłam wyłonić się z mojej bezpiecznej kryjówki. Pozwoliłam sobie na głębszy oddech i pobiegłam za bordową terenówką której numery rejestracyjne spisałam trochę wcześniej. Nie było szans żebym ich dogoniła o własnych siłach.
Musiałam poprosić o pomoc Halea. Choć może poszłoby o wiele szybciej gdybym sama się tym zajęła. Ale nie chciałam ryzykować. Przecież nie byłam jakimś super agentem, żeby niezauważalnie szpiegować swojego przyjaciela przez cały czas.
Siedziałam na schodach przed komisariatem już dobrą godzinę. Gdy tylko zadzwoniłam po komisarza, ten obiecał podążać za samochodem. I tak oto utknęłam w oczekiwaniu na jakiekolwiek owoce mojego wysiłku.
Zgasiłam już trzeciego papierosa. Przy żywopłocie stała starsza kobieta przycinając niesforne gałęzie. Obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem, ale nie odezwała się ani słowem.
-Chryste, przecież to pozbieram- mruknęłam wrzucając śmieci do kosza.
Skuliłam się i oparłam czoło o kolana. Wzięłam kilka głębokich oddechów i spojrzałam przed siebie. Uniosłam brwi ze zdziwienia i rozdziawiłam usta w niemym krzyku. Po drugiej stronie ulicy stała Megan. Wyprostowana, z rękoma opartymi na biodrach. Eksponowała swoją sylwetkę najlepiej jak potrafiła. Jej szczęka poruszała się leniwie dając znak, że dziewczyna żuła gumę. Zapewne truskawkową, bo taką lubiła najbardziej.
-Megan!- zawołałam wyciągając rękę do góry i machając do siostry.
Lecz ta spojrzała na mnie, uśmiechnęła się tajemniczo i wskazała różowym paznokciem napis na swojej białej bluzce z krótkim rękawem "Nie rozmawiam ze zdzirami". Potem po drodze przejechał samochód, a Megan już nie było.
Zamknęłam oczy bardzo, bardzo mocno ściskając powieki. Stuknęłam się pięścią w czoło mając nadzieję, że może ten setny raz to podziała.
-Effie przestań wariować- syknęłam do siebie.- Megan nie żyje.
I wtedy odezwała się moja komórka. Zupełnie jakby dając znać, że jednak może być gorzej.
-Szukałem go wszędzie- usłyszałam głos przyjaciela.- Nie mógł tak po prostu zniknąć.
-Może twój brat go zabrał?- głos blondyna był niezwykle pociągający. W tamtej chwili naszła mnie ogromna ochota aby usłyszeć jego ciszy szept.
Stop!
Effie skoncentruj się!
Zmniejszając głębokość swojego oddechu do minimum byłam przekonana, że żaden z nich mnie nie usłyszał. Dlatego też nie zrozumiałam ich nagłego wycofania się. Nate odepchnął się od samochodu i wsiadając za kierownicę rzucił do Lucasa:
-Uważaj na niego.
Lucas tylko prychnął pod nosem i po raz ostatni machnął spojrzeniem po okolicy. Nim wsiadł do samochodu wydawało mi się, że słyszę:
-On jest za głupi.
Wyjechali z parkingu nie spiesząc się. Dopiero gdy znikali mi już z widoku, postanowiłam wyłonić się z mojej bezpiecznej kryjówki. Pozwoliłam sobie na głębszy oddech i pobiegłam za bordową terenówką której numery rejestracyjne spisałam trochę wcześniej. Nie było szans żebym ich dogoniła o własnych siłach.
Musiałam poprosić o pomoc Halea. Choć może poszłoby o wiele szybciej gdybym sama się tym zajęła. Ale nie chciałam ryzykować. Przecież nie byłam jakimś super agentem, żeby niezauważalnie szpiegować swojego przyjaciela przez cały czas.
Siedziałam na schodach przed komisariatem już dobrą godzinę. Gdy tylko zadzwoniłam po komisarza, ten obiecał podążać za samochodem. I tak oto utknęłam w oczekiwaniu na jakiekolwiek owoce mojego wysiłku.
Zgasiłam już trzeciego papierosa. Przy żywopłocie stała starsza kobieta przycinając niesforne gałęzie. Obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem, ale nie odezwała się ani słowem.
-Chryste, przecież to pozbieram- mruknęłam wrzucając śmieci do kosza.
Skuliłam się i oparłam czoło o kolana. Wzięłam kilka głębokich oddechów i spojrzałam przed siebie. Uniosłam brwi ze zdziwienia i rozdziawiłam usta w niemym krzyku. Po drugiej stronie ulicy stała Megan. Wyprostowana, z rękoma opartymi na biodrach. Eksponowała swoją sylwetkę najlepiej jak potrafiła. Jej szczęka poruszała się leniwie dając znak, że dziewczyna żuła gumę. Zapewne truskawkową, bo taką lubiła najbardziej.
-Megan!- zawołałam wyciągając rękę do góry i machając do siostry.
Lecz ta spojrzała na mnie, uśmiechnęła się tajemniczo i wskazała różowym paznokciem napis na swojej białej bluzce z krótkim rękawem "Nie rozmawiam ze zdzirami". Potem po drodze przejechał samochód, a Megan już nie było.
Zamknęłam oczy bardzo, bardzo mocno ściskając powieki. Stuknęłam się pięścią w czoło mając nadzieję, że może ten setny raz to podziała.
-Effie przestań wariować- syknęłam do siebie.- Megan nie żyje.
I wtedy odezwała się moja komórka. Zupełnie jakby dając znać, że jednak może być gorzej.
Od: Megan
To co, może mała zmiana ról, siostrzyczko?
Teraz ofiara zabawi się w mordercę.
Zacisnęłam palce na ekranie telefonu. To naprawdę okropnie bolało. Dzisiejsze wiadomości przypomniały mi o tych krwistoczerwonych chwilach, kiedy miałam ochotę zabić Megan. Zepchnąć ją z tronu. Postawić siebie na pierwszym miejscu. Sprawić, żeby to mnie adorowali ci wszyscy chłopcy. Aby zabiegali o mnie, traktowali jak dzieło sztuki.
A nie jak nieudaną kopię.
Usłyszałam warkot silnika starego policyjnego wozu. Schowałam telefon do kieszeni aby pozbyć się chęci rzucenia nim o chodnik.
-I jak?- zapytałam wychodząc naprzeciw Gregoremu.
-Samochód o podanej przez ciebie rejestracji zatrzymał się w centrum miasta przed sklepem indyjskim- przewinął kartkę notesu.- Dwóch młodzieńców wysiadło z pojazdu i weszło do środka. Oto adres- podał mi mały świstek papieru.- Może kojarzysz to miejsce?
Zerknęłam nie pewnie na kartkę i pokiwałam głową.
-Zajrzę tam.
Tumany dymu kadzideł o zapachu pomarańczy przyprawiały mnie o zawroty głowy. Kichnęłam głośno zwracając uwagę młodego pracownika, który wyłonił się zza czarnej kotary. Gdzieś w oddali zdawało się słyszeć stłumione uderzenia, zupełnie jakby muzyka chciała przedrzeć się na powierzchnię.
-W czym mogę pomóc?- zapytał znudzony mężczyzna wpatrując się w monitor.
-Szukam przyjaciela...
-To może wybierz się do klubu, a nie sklepu?- przerwał mi.
Zacisnęłam pięści i zgrzytnęłam zębami ze złości. Tak niczego nie wskóram, pomyślałam i postanowiłam zmienić taktykę. Tak właściwie podkradłam ją Megan. Naciągnęłam obcisłą bluzkę uwydatniając dekolt i czarny stanik. Przeczesałam włosy lekko je burząc. Szczerze wątpiłam, że ten gnojek się na to nabierze.
Zaryzykowałam i podeszłam bliżej lady. Pochyliłam się i oparłam o nią stukając rytmicznie paznokciami. Chrząknęłam znacząco i łapiąc kontakt wzrokowy z kasjerem rozpoczęłam misję.
-Może powiem jeszcze raz... Przychodził tutaj jakąś godzinkę temu. Wysoki brunet o jasnych niebieskich oczach. Wraz z nim był jeszcze blondyn- powiedziałam powoli czując jak pomarańcz z każdym słowem przesiąka przez moje usta.
-Chyba wiem jak ci pomóc- uśmiechnął się zerkając na mój dekolt.- Są tutaj bardzo często. Rzeczywiście dzisiaj znowu się pojawili, ale obawiam się, że w tym tłumie możesz ich nie odnaleźć tak szybko.
Rozejrzałam się z kpiną po sklepie. Czy on się ze mnie nabija? Oprócz mnie i niego nie było tutaj nikogo. A jednak...
-Nowa- uśmiech chłopaka z minuty na minutę stawał się coraz szerszy.
Podszedł do lady i usuwając blokadę otworzył jej wejście. Następnie odsunął gęstą kotarę i skinął głową.
-Zejdź na sam dół. I zamknij za sobą drzwi- powiedział odsuwając się.
Zmrużyłam oczy ostrożnie przekraczając próg. Przede mną rozwijały się wąskie schody. Co kilka stopni pojawiała się goła żarówka dryfująca niebezpiecznie z sufitu. Przytrzymując się ściany starałam się nie spaść z tak stromych stopni. Wyglądając zza rogu trafiłam na wielkie drzwi, przypominające wejście do magazynu. Pociągnęłam wajchę i oniemiałam.
Po obu stronach korytarza, za szybą tańczyły roznegliżowane panienki w czarnych pończochach lub podwiązkach, do pary czerwone szpilki oraz koronkowe staniki, każdy odrobinę za mały. Wiły się ukazując to, co najbardziej grzeszne i skrywane przez większość kobiet. Nie mogłam znieść myśli, że Lucas mógłby mieć z nimi coś wspólnego.
To była ogromna sala. Bardzo ciemna i mroczna. Po środku stał wysoki, okrągły podest, a na nim tańczyły te same dziewczyny, co na korytarzu. To znaczy inne, ale tak samo ubrane. Chociaż co za różnica... Wszystkie one były jedynie lalkami. Żywymi marionetkami.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nie mogąc rozpoznać nikogo skierowałam się do oświetlonego czerwonymi neonami baru. Usiadłam na krześle mając przed sobą szerokie plecy odziane w białą koszulę. Barman czyścił elegancką szklankę, kiedy czując na sobie mój spłoszony wzrok, obrócił się. Na jego twarzy zawitał uśmiech, po czym nie przerywając czynności powiedział:
-Nowa.
Oparłam głowę na dłoni i westchnęłam sfrustrowana.
-Ten kolega z góry też to powiedział. Czy mam to wypisane na czole?
Mężczyzna postawił przede mną szklankę i oparł się obiema rękoma o ladę.
-Nie. Jeśli byłabyś stąd wyglądałabyś tak jak one- skinął za mnie.
Doskonale wiedziałam co miał na myśli. Nie miałam ochoty znowu spoglądać na te puste dziewczyny. Może gdzieś w głębi serca było mi ich szkoda. Bo były bardzo samotne.
-Posłuchaj...Szukam pewnych osób- zaczęłam nerwowo.
-Napij się- chłopak wyciągnął zza lady ciemną butelkę i nalał do szklanki.- Na mój koszt- uśmiechnął się jeszcze bardziej.- A potem pytaj.
-Co to ?- zapytałam przyglądając się podejrzliwie krwistoczerwonemu napojowi.
-"Girls Boom"- barman poruszył brwiami.
-Mam nadzieję, że to "Boom" nie zamieni się jutro w "Ciąża"- zmrużyłam oczy.
Chłopak zaśmiał się i pochylił bliżej mnie.
-Polubiłem cię- stwierdził.- Pytaj o co chcesz.
Oblizałam wargi smakując alkohol. Drink był słodki. Jeszcze trochę i mógłby mnie zemdlić. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni pogięte zdjęcie Megan.
-Kojarzysz ją?
Barman wziął ode mnie zdjęcie. Zmarszczył brwi wytężając wzrok. Po chwili rozchmurzył się i na nowo powił uśmiech na swoje usta.
-Oczywiście, że znam! Przecież to Kitty- oddał kartkę.- Bardzo często tutaj bywała. Była najlepszą tancerką ze wszystkich.
Grunt usunął się spod moich nóg. Megan tu była. Była jedną z nich.
Jak wiele jest jeszcze tajemnic, które zabrałaś ze sobą do grobu, Kitty?
Najwyraźniej nie znałam swojej siostry tak dobrze, jak mi się wydawało.
Zerknęłam nie pewnie na kartkę i pokiwałam głową.
-Zajrzę tam.
Tumany dymu kadzideł o zapachu pomarańczy przyprawiały mnie o zawroty głowy. Kichnęłam głośno zwracając uwagę młodego pracownika, który wyłonił się zza czarnej kotary. Gdzieś w oddali zdawało się słyszeć stłumione uderzenia, zupełnie jakby muzyka chciała przedrzeć się na powierzchnię.
-W czym mogę pomóc?- zapytał znudzony mężczyzna wpatrując się w monitor.
-Szukam przyjaciela...
-To może wybierz się do klubu, a nie sklepu?- przerwał mi.
Zacisnęłam pięści i zgrzytnęłam zębami ze złości. Tak niczego nie wskóram, pomyślałam i postanowiłam zmienić taktykę. Tak właściwie podkradłam ją Megan. Naciągnęłam obcisłą bluzkę uwydatniając dekolt i czarny stanik. Przeczesałam włosy lekko je burząc. Szczerze wątpiłam, że ten gnojek się na to nabierze.
Zaryzykowałam i podeszłam bliżej lady. Pochyliłam się i oparłam o nią stukając rytmicznie paznokciami. Chrząknęłam znacząco i łapiąc kontakt wzrokowy z kasjerem rozpoczęłam misję.
-Może powiem jeszcze raz... Przychodził tutaj jakąś godzinkę temu. Wysoki brunet o jasnych niebieskich oczach. Wraz z nim był jeszcze blondyn- powiedziałam powoli czując jak pomarańcz z każdym słowem przesiąka przez moje usta.
-Chyba wiem jak ci pomóc- uśmiechnął się zerkając na mój dekolt.- Są tutaj bardzo często. Rzeczywiście dzisiaj znowu się pojawili, ale obawiam się, że w tym tłumie możesz ich nie odnaleźć tak szybko.
Rozejrzałam się z kpiną po sklepie. Czy on się ze mnie nabija? Oprócz mnie i niego nie było tutaj nikogo. A jednak...
-Nowa- uśmiech chłopaka z minuty na minutę stawał się coraz szerszy.
Podszedł do lady i usuwając blokadę otworzył jej wejście. Następnie odsunął gęstą kotarę i skinął głową.
-Zejdź na sam dół. I zamknij za sobą drzwi- powiedział odsuwając się.
Zmrużyłam oczy ostrożnie przekraczając próg. Przede mną rozwijały się wąskie schody. Co kilka stopni pojawiała się goła żarówka dryfująca niebezpiecznie z sufitu. Przytrzymując się ściany starałam się nie spaść z tak stromych stopni. Wyglądając zza rogu trafiłam na wielkie drzwi, przypominające wejście do magazynu. Pociągnęłam wajchę i oniemiałam.
Po obu stronach korytarza, za szybą tańczyły roznegliżowane panienki w czarnych pończochach lub podwiązkach, do pary czerwone szpilki oraz koronkowe staniki, każdy odrobinę za mały. Wiły się ukazując to, co najbardziej grzeszne i skrywane przez większość kobiet. Nie mogłam znieść myśli, że Lucas mógłby mieć z nimi coś wspólnego.
To była ogromna sala. Bardzo ciemna i mroczna. Po środku stał wysoki, okrągły podest, a na nim tańczyły te same dziewczyny, co na korytarzu. To znaczy inne, ale tak samo ubrane. Chociaż co za różnica... Wszystkie one były jedynie lalkami. Żywymi marionetkami.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nie mogąc rozpoznać nikogo skierowałam się do oświetlonego czerwonymi neonami baru. Usiadłam na krześle mając przed sobą szerokie plecy odziane w białą koszulę. Barman czyścił elegancką szklankę, kiedy czując na sobie mój spłoszony wzrok, obrócił się. Na jego twarzy zawitał uśmiech, po czym nie przerywając czynności powiedział:
-Nowa.
Oparłam głowę na dłoni i westchnęłam sfrustrowana.
-Ten kolega z góry też to powiedział. Czy mam to wypisane na czole?
Mężczyzna postawił przede mną szklankę i oparł się obiema rękoma o ladę.
-Nie. Jeśli byłabyś stąd wyglądałabyś tak jak one- skinął za mnie.
Doskonale wiedziałam co miał na myśli. Nie miałam ochoty znowu spoglądać na te puste dziewczyny. Może gdzieś w głębi serca było mi ich szkoda. Bo były bardzo samotne.
-Posłuchaj...Szukam pewnych osób- zaczęłam nerwowo.
-Napij się- chłopak wyciągnął zza lady ciemną butelkę i nalał do szklanki.- Na mój koszt- uśmiechnął się jeszcze bardziej.- A potem pytaj.
-Co to ?- zapytałam przyglądając się podejrzliwie krwistoczerwonemu napojowi.
-"Girls Boom"- barman poruszył brwiami.
-Mam nadzieję, że to "Boom" nie zamieni się jutro w "Ciąża"- zmrużyłam oczy.
Chłopak zaśmiał się i pochylił bliżej mnie.
-Polubiłem cię- stwierdził.- Pytaj o co chcesz.
Oblizałam wargi smakując alkohol. Drink był słodki. Jeszcze trochę i mógłby mnie zemdlić. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni pogięte zdjęcie Megan.
-Kojarzysz ją?
Barman wziął ode mnie zdjęcie. Zmarszczył brwi wytężając wzrok. Po chwili rozchmurzył się i na nowo powił uśmiech na swoje usta.
-Oczywiście, że znam! Przecież to Kitty- oddał kartkę.- Bardzo często tutaj bywała. Była najlepszą tancerką ze wszystkich.
Grunt usunął się spod moich nóg. Megan tu była. Była jedną z nich.
Jak wiele jest jeszcze tajemnic, które zabrałaś ze sobą do grobu, Kitty?
Najwyraźniej nie znałam swojej siostry tak dobrze, jak mi się wydawało.
______________________________________
Stwierdziłam, że byłby to dobry moment aby zakończyć rozdział, ale
ze względu na to, że ostatni rozdział był z jakiś miesiąc temu,
postanowiłam opublikować jeszcze troszkę.
_______________________________________
Mój oddech zawieruszył się gdzieś pomiędzy unoszącym się zapachem alkoholu i wiśni. Rozejrzałam się lekko otumaniona po sali i otrzeźwiałam na widok mężczyzny i klęczącej przed nim kobiety. W najciemniejszym kącie byli we dwoje, a ona... Chryste.
Oderwałam wzrok i zasłoniłam sobie widok dłonią, aby przypadkiem tam nie zaglądać. Poczułam jak moje serce gwałtownie przyśpiesza. Musiałam stąd wyjść. Jak najszybciej. Chłopak za ladą zaczął cicho chichotać.
-Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie- zasłoniłam dłonią szklankę widząc, że barman chce dolać mi tego krwistoczerwonego paskudztwa.- Jakąś godzinę, może więcej temu przyszedł tutaj mój przyjaciel. Wysoki brunet o jasnych, błękitnych oczach. Ma na imię Lucas i był w towarzystwie jakiegoś blondyna...
-Lucas- barman nagle spoważniał.- Lubię go choć czasem jest zbyt porywaczy. Ale to dzięki niemu te wszystkie ślicznotki tutaj są.
Przełknęłam gorzką prawdę czując pieczenie w gardle. Nikt nie jest tym, kim się zakrywał.
-A blondyn?- zeszłam ze stołka czując jak mój żołądek ma ochotę wszystko zwrócić.
-Zbyt mało szczegółów, żebym mógł go rozpoznać- uśmiechnął się.- A więc na razie pozostaje zagadką.
Zmusiłam się do uśmiechu i trzymając za brzuch wycofałam się w najbliższy korytarz, szerokim łukiem okrążając parę w kącie.
Białe światło jarzeniówki odbiło się od moich oczu niczym białe ostrza. Zielone drzwi wydawały mi się wybawieniem. Wcisnęłam się do środka pustych toalet i wleciałam do pierwszej kabiny. Mój wzrok zaczęła okrywać czerń. Zwymiotowałam. A wszystko to wyglądało jak krew.
Cichy ból i ciemność rozmyły się na obrazie czyjejś twarzy. Złociste oczy okryte czarnymi rzęsami. Dłoń z tatuażem obróciła moją twarz. Zapach cytrusów otulił mnie jak ciepły koc tworząc tło dla szerokiego uśmiechu postaci. Coś do mnie powiedział. A potem poczułam, że coś mokrego spływa po moim brzuchu.
-Hej! Obudź się!- kobiecy głos i potrząsanie wydarły mnie z ciemnej głębi.
-Co?- zmarszczyłam brwi i zasłoniłam oczy przed światłem.
-Wstawaj.
Niska blondynka, wnioskując po stroju, jedna z tancerek chwyciła mnie za ramię i pomogła wstać. Podeszłam do zabrudzonej umywalki i aż wrzasnęłam. Na bluzce rozciągała się długa i szeroka plama krwi. Uniosłam ją i oniemiałam. Część już schła tworząc strup, który z kolei formował jakiś kształt. Spojrzałam na dziewczynę, która wydawała się lekko przerażona.
-Lepiej żebyś stąd wyszła- powiedziała.- I to szybko. Na razie wyjście nie jest pilnowane, więc nie będziesz miała problemów.
-Dzięki- chciałam powiedzieć coś więcej, ale nie potrafiłam.
Tylko trzymając się ściany wlokłam się w kierunku wyjścia. Korytarz wydawał się pusty. Lecz tylko wydawał. Będąc na zakręcie usłyszałam czyjąś rozmowę.
-Potrzebuję dla niej działki. Małą. Na początek.
Zasłoniłam usta dłonią nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę mógłby być Zayn.
-W porządku. Będę ją miała, ale znasz cenę jaką potrzebuję.
I cisza. Wyłoniłam się zza rogu, a moje serce rozerwało się na trzy kawałki. A każdy z nich miał wyryte: Jak mogłeś gnoju. Chociaż nie był mój to zabolało. Widok jak różowe paznokcie małej szatynki wbijają się w jego czarne włosy, czerwone wargi szarpią głodne usta Zayna. Tak dobrze znane i ciepłe mojemu sercu. To bolało. Czułam każdy krąg pękający i kurczący się wewnątrz mnie. Każde uderzenie serca, wyciekającą krew przez maleńkie rany, których nikt inny nie mógł zobaczyć.
A potem nastało odmrożenie i zaczęłam się cofać. Nie chciałam przeszkadzać. Ale wtedy zupełnie przypadkiem złapałam z nim kontakt wzrokowy. Przez kilka chwil nie zareagował. A potem odepchnął od siebie dziewczynę i z warknięciem próbował mnie dosięgnąć. Lecz brunetka skutecznie mu to utrudniała.
-Effie, stój!- krzyknął.
Don't say you need me when
you're leaving, you leave again.
I'm stronger than all my men,
except for you.
Przeciskając się przez tłum pierwotnej żądzy i grzechu nie mogłam złapać tchu. Czułam jak się duszę, jak coś ściska moje ramię i obraca w swoją stronę. Materializuje się. Prawda. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn o złocistych oczach, tatuażach. Ten, którego szukałam. On odnalazł mnie.
I z uśmiechem na ustach puścił ramię zostawiając na nim brudny ślad krwi.
Uciekłam czym prędzej po stromych schodach i niemalże zrywając kotarę wychyliłam się z ciemności w objęcia światła. Tak bardzo tęsknym. Szeroko otwartymi oczyma uchwyciłam rozbawione spojrzenie kasjera. Wybiegłam ze sklepu.
Świat dopiero zapadał się w zmierzchu. Pomiędzy palcami czułam krew. Jej smród piekł jak najgorszy ogień. I wtedy zatrzymałam się na jeden moment tonąc w przeraźliwie zimnej myśli.
To dopiero zmierzch. A północ w tamtym miejscu? Co musi się tam dziać o północy? Czy jest coś jeszcze gorszego niż to?
Czy to tam jest koniec?
Czy tam zasypiają wszystkie tajemnice?
_________________________________________
To był najdłuższy rozdział jaki napisałam.
Mam nadzieję, że to docenicie.
Dziękuję za 50 obserwatorów, choć
zasmuca mnie fakt, że tylko garstka
chce wywołać uśmiech na mojej twarzy komentując
i dzieląc się swoim zdaniem.
Jednakże szanuję wszystkich i
cholernie
wam
DZIĘKUJĘ
♥
Muszę przyznać, że trochę nie ogarniam tw opowiadania, ale strasznie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńW porządku :) Nowy rozdział powinien większość objaśnić.
UsuńJa... matko... nie wiem jak to skomentować... Rozdział... Boże, zawsze piszesz świetne rozdziały, ale ten ! Jezu, dziewczyno ! Nie wyobrażasz sobie jakie emocje we mnie wzbudziłaś... Rany, ja sama nie umiem ich określić !
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodziłam na stronę i miałam nadzieję, że zobaczę nowy post. I dzisiaj zobaczyłam, przeczytałam i chyba umarłam... To co wymyśliłaś jest niesamowite !
Biedna Effie, jest mi jej tak szkoda ! A Lucas i Zayn... Myślałam, że Zayn naprawdę jest inny... Okazał się takim samym dupkiem jak Lucas. Megan, hmm... Akurat z nią jest bardzo ciekawie...
Jeju, mam nadzieję, że nie będziesz mnie katować tak długo i rozdział tym razem pojawi się wcześniej, ale oczywiście rozumiem, że pisanie, to nie jest twój priorytet i masz swoje życie :).
Dziękuję za każdy rozdział, jesteś wielka !
Pozdrawiam, @malokreatywna <3
ZAJEBISTY. ZAJEBISTY DO ENTEJ POTĘGI,
OdpowiedzUsuńO losie..! o.o
OdpowiedzUsuńTyle tajemnic w tej historii, ale tak baardzo chce poznać ich rozwiązanie ! :>
Lucas? Zayn? Co to za klub? ło matko, tyle pytań a tak mało odpowiedzi! :D
I te wszystkie wiadomości od Megan, oszalałam!
Uwielbiam Cię i Twoją historię!
Czekam na więcej.! <3
Całuję x
@blue_eyes_9
Uwielbiam to !! Naprawde niesamowicie piszesz ;) Rozdzial jest boski zresztą jak kazdy inny na tym blogu ;D czekam nn
OdpowiedzUsuńTralalala kolejne cudeńko <3 nie wiem cocmożna powiedzieć , po prostu nic dodać nic ująć KOCHAM ! <3
OdpowiedzUsuńOkej. Od czego by tu zacząć ? Może od tego, ze jak na złość dokładnie w momencie kiedy Effie i Zayn na siebie spojrzeli...zacią mi się telefon ! I nie chcial się włączyć , skubany. Xd
OdpowiedzUsuńTotalny szok. Malik idioto ! Co ty tam robisz. A Luck? To....pożal się Boże jeszcze gorszy drań !
Nie dokładnie zrozumialam czyja ona miala ta krew na sobie. Ough. A mowilam ! Nie pij tego badziewia, bo nie dobrze sie to skończy ! Xddd
Jestem w szoku ! Ale. Dziękuję, że przedłużylas rozdział, pysiaku :*
I ze dodalas ! Tęskniłam bardzo :*
Buziaki <3 <3 <3
Akcja! I jesszcze więcej tajemnic, seiro nie mogę sie doczekać kiedy się wszystko wyjaśni.. Przeraża mnie trochę to miejsce w którym znalazła się Effie, ale widzę że ty lubisz pokazywać takie miejsca ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego! ;)
przeczytałam dzisiaj wszystko od razu i na mojej twarzy maluje się wielkie: o kurwa :o serio. już nikt nie jest tym, kim się wydawał.
OdpowiedzUsuńjesteś zajebista i chcę nowego <3
What the fuck to pierwsze pomyślałam sgh i znów Nwm co mam ci napisać. Cieszę się że wrocilas :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Weź nie kończ tego opowiadania.. Proszę. :)
OdpowiedzUsuńGENIUSZU TY MÓJ NAJUKOCHAŃSZY!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię. Uwielbiam to opowiadanie. Uwielbiam ten rozdział. Uwielbiam każde napisane przez Ciebie słowo.
Podziel się tym talentem, kochana ♥
Jesteś niesamowita! Kocham Cię i z niecierpliwością czekam na następne równie długie i równie genialne rozdziały!
Buziaki! ♥
O matko. Jakie piękne niech w nexcie będzie coś z Zaynem :3 proszę coś takiego jęk w tamtym rozdziale jak było tak blisko i namiętnie hahaha nie mogę. Jestem ciekawa jak to wszystko się wyjaśnieni. Kiedy next?!?! Nie mogę się doczekać jesteś genialna misia. Nie końca pisania tego opowiadania <333
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super :)
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do LBA szczegóły tutaj http://kim-jack-nasza-historia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń~Nicol Andzia~
Najlepszy rozdzial EVER <3 czekam na next... Lofeee
OdpowiedzUsuńŁooo matko, nie mogę otrząsnąć się po tym rozdziale pisz dalej :D!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział, podoba mi się bardzo xx
OdpowiedzUsuńhttp://company-arrangements.blogspot.com/
Co za emocje!KOCHAM!KOCHAM!KOCHAM!
OdpowiedzUsuńBirden! Jesteś zajebista! I przez Ciebie spóźnię się do pracy!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest boski, warto było czekać, na prawdę spisałaś się na medal. Już sama nie wiem czy mam wierzyć w to, że Megan została zabita, czy jednak żyje. Czy zabił ją, Lucas, Effie a może jednak ktoś inny, może z tego klubu? A Zayn? Całuje się z jakimś babsztylem? Fuck muszę już iść więc się nie rozpiszę za dużo, ale na prawdę rozdział w dechę! Do następnego! :)
Ach zapomniałabym. Dziękuję za tak długi rozdział :)
OdpowiedzUsuńJednak nie przestraszyłaś się moich krzywych zębów :D hihi
Teraz to już na pewno się spóźnię!
Narka:*
O rany! Grubo się porobiło, nie przypuszczałabym że zwrot wydarzeń nastąpi tak.. Niespodziewanie. I ta Kitty ( od samego początku przeczuwałam że megan jest/ była zdzirą! Głupia...) zastanawiam się tylko czy owa zjawa którą widziała Effie bądź przywidziałą naprawdę tam była i te sms. Hmm bez sensu żeby ktoś inny niż wypisany na ekranie nadawca bawił się z jakąś chorą smsową grę. Cóż.nie pozostaje nic jak tylko poczekać na dalsze rozdziały. Fenomenalne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vik :-*
co jej się stało?
OdpowiedzUsuńBoże, błagam, powiedz, że z Effie wszystko ok
Jezu, Zayn, ty skończony gnoju
omg, płaczę
to był chyba najlepszy rozdział, jaki napisałaś
płaczę
płaczę
płaczę
płaczę
czekam na następny
twoja fanka @awmyhazz
Jejku #-#
OdpowiedzUsuńto było takie asdlkopkihhjghg *-*
Ciekawe ile tajemnic odkryje jeszcze Effie i czy naprawdę umarła Megan czy może to było zaplanowane ??
Cudoo...czekam na nn kochana :*
fcdgctufgctuffgv
OdpowiedzUsuńomg
Zayn aka skończony kretyn
wow
idk, co powiedzieć
ten rozdział jest...
taki... wow
co oznacza zajebisty, świetny, idealny i wgl omg!
no rozumiesz, haha
po tym rozdziale nie zasnę, bo jest taki... tajemniczy.
rany, co dalej?!
okej, kończę, lmao.
ilysm x
@divathirlwall
Boże
OdpowiedzUsuńTo
Jest
Cudowne
Po
Prostu
Się
Zakochałam
Jesteś niesamowita! Wiesz o tym, że cię kocham? Ciebie i twoją zajebistą twórczość! To co piszesz..jest wspaniałe. Effie. Zayn. Megan. Lucas. Idealnie dobrani bohaterowie. A Zayn? Cóż. Może i jest dupkiem, i co z tego? Dziewczyny właśnie takich chłopców najbardziej lubią. A Megan? Czy ktoś się pod nią podszywa? Albo może upozorowała swoją śmierć, by przekonać się o prawdziwym JA swoich bliskich? Kurczę! Tak wiele pytań mi się nasuwa..i nie mogę się doczekać wyjaśnień. Awwww *.*
Kiedy kolejny rozdział, Birden?
Och nawet nie wiem jak mogę wyrazić moją wdzięczność za tak wielką motywację, której mi dostarczyłaś ♥
UsuńKolejny rozdział planuję na sobotę najpóźniej w niedzielę.
...............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że za jakiś czas zobaczę w księgarni twoją książkę! Piszesz po prostu fantastycznie! Ten rozdział wywarł na mnie tyle emocji. Raz się śmiałam z.dialogów innym razem smutałam z powodu tego że Luc i Zayn okazali się dziwkarzami. Kocham cię mam nadzieję że dodasz szybko następny!
Pozdrawiam
EvE *.*
Właściwie chciałabym.się zapytać o jedną sprawę. Kiedyś miałaś że ten blog ci nie wyszedł i ze za niedługo ( czas bliżej nieokreślony ) go będziesz kończyć. Mam nadzieję że te postanowienia już dawno odeszły z wiatrem bo naprawdę bardzo zżyłam się z tą historią choć odnalazłam ten blog niedawno gdzieś kilka tygodni temu. Jesteś znakomitą pisarką, a to opowoadainie doskonale odzwierciedla twoje umiejętności. Nie myśl sobie że my wszsy piszemy tak tylko dlatego że każdy kto zamieszcza coś w internecie chce usłyszeć pochwały.ale naprawdę masz talent i pragnę abyś nigdy o tym nie zapominała. Żebyś wiedziła o tym że każdy kto obecnie czyta i tak ciepłymi słowami opisuje wyniki twojej pracy wierzy w twoją późniejszą przyszłość w tym właśnie kierunku.
UsuńOdrobinę odbiegłam od mojego głównego ... Ten tego.
Jakbyś miała powiedzieć ile rozdziałów tej historii jeszcze zamierzasz opublikować. To ile by to było, tak wiesz mniej więcej?
EvE
Ta pochwała była jedną z najbardziej szczerych i wzruszających jakie przeczytałam. Rzeczywiście miałam taki kryzys. Sądziłam, że już niczego nie zdołam napisać i nie dokończę tej historii.
UsuńJednak musiałam zacisnąć tyłek i poszukać weny.
Długo nie musiałam szukać. Sama mnie znalazła poprzez kilka piosenek, których tekst i brzmienie było podstawą do pisania kolejnych rozdziałów.
Ogromnie dziękuję za te słowa i naprawdę czuję niezwykłą więź pomiędzy mną, a Wami. Nikt nie zdoła jej przerwać ♥
A jeśli chodzi o książkę, to mogę zdradzić, że w wakacje zacznę prace nad pewną historią, być może opublikuję ją na Wattpadzie lub Blogspocie... A to czy pojawi się w księgarni to już wielka niewiadoma :)
Jeśli chodzi o rozdziały to przypuszczam, że z 5 będzie jeszcze na pewno. Wszystkie rozdziały są również dla mnie zaskoczeniem. Tak szczerze powiedziawszy dopiero "Let me" będzie obmyślane i dopracowane w każdym calu.
Bardzo mocno ściskam ♥
Jeśli ktoś wkłada całe serce do tego co robi, do swojej pracy ( w jakiejkolwiek formie ) nie da się po prostu zignorować tego i nie pochwalić takiej osoby.
UsuńMoże jest to wielką niewidomą. Narazie możesz publikować swoje dzieła i liczyć, że coraz większe grono ludzi zauważy twój wielki potencjał. Wejdzie na blog, skomentuje, będzie żył tą historią i czekał na każdą notkę dodaną przez ciebie.
Z wiekiem uzmysławisz sobie,.że te kilkanaście,.kilkadziesiąt osób które komentowało twoje blogi miało rację a literki,.słowa i wreszcie zdania brudzące czysty papier będą masowo produkowane. I zawsze będzie dla kogo. Ja mogę już biegnąc do Empiku mimo że zdzierają na tych ludziach jak nigdzie indziej ;-)
EvE
Kiedy czytałam ten rozdział po raz pierwszy, szablon był inny. Jak weszłam tu dziś, myślałam, że pomyliłam bloga. Jego wygląd robi piorunujące wrażenie!
OdpowiedzUsuńLucas był dla mnie podejrzany od samego początku. Spodziewałam się jego romansu z Megan i nie będę zaskoczona jeśli razem z nią nie wymyślił jakiejś intrygi. Albo ktoś się pod nią podszywa, albo żyje i wystawia bliskich na nieznośną, okrutną próbę.
Tak czy siak podejrzane to wszystko.
Wizyta w tym klubie mnie zaniepokoiła. Czułam, że Meg wcale nie była tak idealną siostrą jaką się wydawała. Tancerka w takim klubie? Nic dziwnego.
Myślałam, że to już wszystko, co może na mnie działać aż tu nagle Zayn z jakąś dziewczyną, narkotyki, pocałunki, odurzona Effie?! Co tu się dzieje?!
Kompletnie namieszałaś i ciekawe jak z tego wybrniesz.
Ufam Ci i wiem, że następny odcinek będzie równie wspaniały.
Całuję <3
@Gattino_1D
Super rozdział <3 czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń