sobota, 16 sierpnia 2014

Stuk, puk, tutaj jestem

NOWY ROZDZIAŁ NA:
LET ME WATTPAD

LET ME BLOGSPOT


    Z odległym jęknięciem przesunęłam dłonią po powierzchni łóżka. Chłód poranka drapieżnie przesuwał się po mojej nagiej skórze. Obróciłam się. Uniosłam dłoń i balansując na granicy czułego dotyku, przesuwałam palcami nad pięknie rzeźbionymi plecami mężczyzny. Powędrowałam wzrokiem trochę niżej, gdzie w okolicy bioder iskrzyły się długie szramy po moich paznokciach. 

    Przymknęłam oczy odtwarzając wspomnienie wczorajszej nocy. Odtwarzałam w kółko i w kółko, chcąc na zawsze wyryć je w pamięci. Znów poczuć ten słodki zapach cynamonu, kiedy igrał z moimi zmysłami, przyprawiając o obłęd.

-Sądzisz, że skoro leżę odwrócony do ciebie plecami, to nie czuję twojego błagalnego spojrzenia?- okropnie chrapliwy głos Zayna rozniósł się po całym pokoju. 

    Przeciągnął się i w mgnieniu oka przewrócił na drugi bok. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, zupełnie jakbym nie wierzyła, że to naprawdę on. O wiele łatwiej byłoby mi uwierzyć w to, że poszłam do klubu i wmówiłam sobie, że jakiś mężczyzna to Zayn. 

-Jesteś tak piękny, to nierealne- uśmiechnęłam się drapiąc go paznokciem po zaroście.

-Przestań, Ef...- udawał zawstydzonego.- Albo wiesz co? Mów dalej.

-Spadaj- kopnęłam go nogą, którą zdążył złapać w kolanie.

-Nie ze mną takie numery- szepnął przesuwając się na mnie.- Zawsze cię złapię.

-Od kiedy nagle stałeś się takim romantykiem?- uniosłam brwi.

-Od kiedy mam dla kogo- uśmiechnął się.

    A gdy mnie przytulił, nareszcie poczułam się szczęśliwa.


-Gdzie idziesz?- zapytałam opierając się o ścianę, obserwując jak Zayn zakłada kurtkę.

-Do klubu- mruknął i odwrócił się.- Ale nie po to, o czym myślisz. Nie zostawię cię.

   Odetchnęłam z ulgą, rozmasowując napięty kark.

-W takim razie po co?- ciągnęłam temat.

-Mam walkę- odpowiedział z przerażającym spokojem.

-Co? Nadal się w to bawisz, Zayn?- rzuciłam pogardliwie.

-A gdzie w tym zabawa, Ef?

-To ja zadałam pytanie pierwsza.

    Westchnął ciężko i przeczesał włosy. Czułam, że najchętniej nakrzyczałby na mnie, ale jego głos nie uniósł się nawet o pół tonu.

-Wiem, że to nie jest normalna praca. Nie ma w tym żadnej dumy. Ale zrozum Ef, że mimo wszystko jestem starszym bratem Lucasa i muszę nas utrzymywać. A w ten sposób zyskuję więcej niż potrzebuję- zakończył podchodząc bliżej.

-A więc nie możesz tego przerwać?

-Mógłbym, ale...

-Okej, tak, zrozumiałam- uniosłam dłonie uciszając Zayna.

-Wrócę najszybciej jak się da- uśmiechnął się.

-Nie musisz- splotłam ręce na piersi.- Bo mam zamiar iść z tobą.

    Zayn zmarszczył brwi i parsknął śmiechem.

-Wykluczone. Nie ma mowy.

-Co? Dlaczego?

-Tam jest zbyt niebezpiecznie. Sam mogę się chronić, ale ciebie nie zdołam.

-Sama się obronię- prychnęłam.- Poza tym nie chcę zostawać sama w domu. Ta wizja jest bardziej przerażająca niż wizyta w tym klubie.

-Jesteś strasznie uparta, Effie-warknął Zayn.- Nigdzie nie pójdziesz.

-Nie zabronisz mi- uniosłam głowę wysoko i mierzyłam się z jego twardym spojrzeniem.

    Trwaliśmy tak przez kilka sekund, oboje nieugięci i pewni swoich racji. Nie miałam zamiaru puszczać go samego. Z drugiej strony bałam się zostać w domu. Gdy byłam sama moje myśli zaczęły zbaczać na niepożądany tor.

-Boję się zostać sama- dodałam nieco łagodniejszym tonem.

    Napięte mięśnie rozluźniły się pod wpływem tych słów. Zayn uciekł spojrzeniem gdzieś na podłogę. Wydął usta w niezadowoleniu i cofnął się o krok.

-W porządku- mruknął nadal na mnie nie patrząc.- Chodź.


    Moje spotkania z tutejszymi klubami nie były wspominane zbyt dobrze. Nawet teraz, kiedy wysiadałam z samochodu, a zimny, gwałtowny wiatr szamotał moimi włosami, czułam jak rana na brzuchu piecze niczym żywy ogień. Nie miałam pojęcia jak długo będzie jeszcze o sobie dawał znać.

-Effie proszę, powiedz, że zmieniłaś zdanie- jęknął Zayn podchodząc do metalowych drzwi magazynu.

-Nie. Nadal chcę tu być- odpowiedziałam pewnie.

    Malik pokręcił głową i przytrzymał przede mną drzwi do ogromnego budynku. Z oddali pobrzmiewały taneczne basy, nieco przyciszone przez obecnych ludzi. W centrum tej dziczy znajdowała się dosyć duża klatka bogato oświetlona przez cztery wiszące lampy. 

-Chodź tędy- powiedział Zayn zwracając na siebie moją uwagę. Ani razu mnie nie dotknął. 

    A ja ani razu o to nie poprosiłam. Posłusznie skierowałam się za nim, wzdłuż jaskrawozielonego korytarza. Zayn ani razu nie pomylił korytarzy nim dotarliśmy do niewielkiego pomieszczenia z metalowymi szafkami. 

-Tutaj przygotowujemy się przez walką. Nasi przeciwnicy robią to samo, ale po drugiej stronie klubu. Zazwyczaj poznajemy się dopiero przed bitwą.

    W milczeniu oparłam się o stojący na środku szereg półek. Skrzyżowałam ręce i przyglądałam się poczynaniom Zayna. Chłopak zdjął skórzaną kurtkę, wyciągnął z szafki jakieś pudełko i grube pasy materiału.

-Ile razy doznałeś kontuzji?- zapytałam odpychając się od półek i zbliżając o Zayna.

-Nawet nie pamiętam. Z początku więcej razy- odparł przyglądając mi się.- Ale teraz rzadko zdarzają się jakieś głębsze rany.

    Zabrałam z jego rąk pudełko i materiał. Odkręciłam je i zebrałam na palce obfitą porcję preparatu.

-Sprawia, że skóra staje się bardziej elastyczna i odporna na urazy- mruknął Malik na moje niezadane pytanie.

    Ujęłam jego lewą dłoń i wmasowywałam krem. Być może on nie chciał mnie dotknąć, ale ja bardzo pragnęłam dotknąć jego. Zacisnęłam usta.

-Zazwyczaj brałem o wiele mniejszą porcję- usłyszałam w jego głosie rozbawienie.- To miłe, że tak o mnie dbasz.

    Zamrugałam szybko odganiając piekące łzy. Poczekałam kilka sekund nim odpowiedziałam, chcąc dać mojemu głosowi trochę czasu na ustabilizowanie drżenia.

-Masz wrócić cały i zdrowy- chlipnęłam spoglądając mu w oczy.- Chodź bym miała wysmarować cię całego tą maścią!

    Zayn uśmiechnął się lekko podając mi drugą dłoń.

-Całego?- uniósł brew.- Bardzo kusząca propozycja.

-To nie jest zabawne, idioto- zmarszczyłam nos.- Boję się o ciebie, Zayn. 

    Sięgnęłam po materiał i obwiązywałam jego dłoń bardzo powoli, starannie. Malik cały czas się mi przyglądał. Czułam, że chciał coś powiedzieć, coś w głębi chciało się wyrwać na powierzchnię... Jednakże nie wydostawało się nic poza cichym oddechem.

-Jeszcze dzisiaj odwiozę cię do domu- wyszeptał.- Obiecuję.

    Pokiwałam głową wiedząc, że chyba na nic bardziej romantycznego liczyć nie mogłam. Szczyt i kulminacja sensu jego słów, uczuć zawarta była w jednym, prostym, bardzo wiążącym "obiecuję". Puściłam jego dłonie i złapałam krawędzie koszulki. Zayn przytrzymał przez chwilę moje dłonie obdarzając mnie tak bardzo upragnionym dotykiem.

-Powiedz mi jedno- zaczęłam patrząc na jego ukazujące się, piękne ciało.- Czy bałeś się o mnie, gdy byłam wtedy w łazience? Wtedy gdy krzyczałam...

-Nie wiem... To działo się zbyt szybko- wzruszył ramionami rzucając koszulkę na ławkę.

-A co wtedy czułeś?- dociekałam.

-Chciałem zrobić wszystko, żebyś nie cierpiała- powiedział podskakując lekko i rozluźniając mięśnie.- Ten krzyk był przerażający. Nawet jak dla mnie.

    Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że nigdy otwarcie nie przyznałby się, że się o mnie bał. Nie, kiedy ktoś mógł być za drzwiami i podsłuchiwać. Zbliżyłam się do niego i przytuliłam mocno. Przez pierwsze kilka chwil nie poruszył się. A później mnie pocałował. Zupełnie jakby chciał mi obiecać po raz kolejny, że nic mu nie będzie.

-Ile razy dzisiaj walczysz?- zapytałam opierając głowę o jego pierś.

-Dwa. Z tym samym przeciwnikiem. 

-Mój Boże- wbiłam palce w jego talię i przyciągnęłam jeszcze bliżej.

-Effie- szepnął w moje włosy.- Wynagrodzę ci każdą sekundę strachu, najpiękniejszymi pieszczotami, jakie mogłabyś sobie wymarzyć. Sprawię, że pokochasz bać się o mnie- uśmiechnął się naznaczając ustami moją szyję.

-Kocham cię Zayn. Tak naprawdę.

    Malik westchnął i oparł brodę na mojej głowie.

-Wiem, mała. Wiem.


    Wychodziłam jako ostatnia z szatni. Poczekałam chwilę aż rozwrzeszczana fala przesunie się bliżej klatki. To było okropne. Zderzenie wszystkich skaz i plam ludzkości. Całego syfu jaki nasz gatunek w sobie zasadził. 

    Wsunęłam dłonie do kieszeni dżinsów i powoli wyszłam z korytarza. Gładko wymijałam ludzi aby dojść jak najbliżej tego przeklętego miejsca. Tej okropnej klatki. Poczułam ścisk żołądka. Bo dostrzegłam Zayna.

    Lekko podskakiwał w miejscu, maksymalnie skupiając swoją uwagę na własnych możliwościach. Nie zwracał uwagi na mężczyznę krzyczącego coś przez megafon do rozszalałego tłumu. Tępo wpatrywał się w przeciwny róg klatki. 

-...a jego przeciwnikiem jest Nate Ducane!- głos z megafonu oznajmił wszystkim.

    Moje ciało zamarło w bezruchu na dźwięk tego imienia. W głowie od razu pojawiło się wspomnienie z nagrania wideo. On i Megan. On. 

    Lecz narożnik nadal pozostawał pusty. Ktoś wszedł zbliżył się do mężczyzny z megafonem i powiedział mu coś na ucho. Ten pokiwał głową i oznajmił:

-Mała zmiana. Za Nate'a wchodzi James Fey!

    Pomiędzy kratami pojawił się rosły, wysoki mężczyzna, krótko ogolony. Jego twarz była gładka, pomijając liczne zacięcia i kilka tatuaży pod oczyma. Rozciągnął ramiona, pokazując jak potężny jest. Moje serce zadrżało ze strachu. Nadal nie traciłam wiary w Zayna, ale gdzieś w głębi miałam złe przeczucia. 

    Malik jakby wyczytując moje myśli przesunął spojrzeniem po ludziach i zatrzymał na mnie. Odetchnął głęboko i uniósł dłonie do twarzy. Potem ponownie się odwrócił i już ani razu nie spuścił Jamesa z oczu.

-Pamiętajcie o regule- uśmiechnął się mężczyzna prowadzący. Spojrzał na przeciwników.- Nie ma żadnych zasad. 

    Przełknęłam gęstą ślinę błagając w myślach aby Zayn na mnie spojrzał. Ale nic takiego się nie stało. Tak bardzo się bałam. A gdy zabrzmiał sygnał, poczułam jak wrastam w ziemię i nie mogę poruszyć niczym. Nawet oddechem.

    A potem nastał drugi sygnał. I jeszcze jeden. Czułam, że ktoś za mną stoi.

-Witaj, Effie.

    
____________________________________

Rozdział jest długi, mnie było ostatnio ciężko, 
więc proszę podarujcie mi chociaż na mały uśmiech.




26 komentarzy:

  1. O matko boję się kto tam za nią stoi :)
    Rozdział jak zwykle świetny... Jejku jak ja uwielbiam tego bloga jest boski
    Jestem ciekawa jak jej ten strach wynagrodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział <3 ciekawa jestem kto tam stoi :D czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział <3 ciekawa jestem kto tam stoi :D czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Powiem szczerze, że podoba mi się taki Zayn :)
    Podejrzewam że za Effie stoi nikt inny jak Ducane. Byle by to nie wpłynęło źle na walkę Zayna. Bo mam wielką nadzieję, że nic mu się nie stanie, no i naszej upartej Effie, bo to ona się upierała, że chce iść do tego klubu.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Asiek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny, cudowny ! <3 Biedny Zayn... Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie i wyjdzie z tego cały i zdrowy. No i kto stoi za Effie? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! Pisz go szybko ! ;) Życzę Ci duuużo weny i do następnego <3 ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestes cuuuuudowna!!! Kocham cię, wiesz o tym? Rozdział genialny..a Zayn taki intrygujący.. no nie moge się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu Chryste... kto to jest?
    Zabiję gnoja, jeśli Ef coś się stanie. najpierw zabiję Zayna... tak, najpierw jego, idk dlaczego, ale to zrobię.
    Zaynie chyba powoli się angażuje, co jest na prawdę mega kochane i aw. ale chyba też się boi.
    a Effie go kocha, jeju.
    ale wiesz co? za cholerę nie rozumiem tego całego bałaganu. mimo to fakt, że tak cudownie piszesz sprawia że mam ochotę czytać i chcę więcej.
    rozdział jest cudowny. to, jak dobierasz słowa i wszystko opisujesz... omg, to takie niesamowite.
    kocham cię i twoją twórczość.
    czekam na kolejny. twoja fanka @prfctstylez

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to jest z tym, że Autorki kochają przerywać w tak emocjonujących momentach?
    Odpowiem sobie sama. Wzbudzają więcej emocji/dramaturgii/pragnienia przeczytania kolejnego rozdziału.
    Jest genialny.
    Gratuluję i życzę powodzenia ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział ! Tak szczerze mówiąc, to z tego opowiadania powinni zrobić film *.* !
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jerry super rozdział aż pod koniec dreszczyku dostałam ;)) Nareszcie nowy ;)) Czekam na next . Mam nadzieje ze szybko się zjawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. to jest genialne, ty jesteś genialna. Piszesz niesamowicie. Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, że poświęcasz nam swój cenny czas i piszesz dla nas to opowiadanie. Kocham cię misia :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Co tu dużo pisać! Jesteś genialna. ! :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem dlaczego komentuję to tak późno... Chyba zapomniałam! No cóż, rozdział jak zwykle rewelacyjny! Uwielbiam Twój styl pisania, wszystko przyjemnie się czyta i można się wczuć. Doceniam, że rozdział taki długi. Bardzo się z tego cieszę. Jestem ciekawa, co to za chłopak i jak zareaguje na niego nasz Maliczek. Awh, czekam na news!
    Weny, kochaniutka! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W takim momencie... W takim momencie?! Jak ty tak możesz?! Nie wytrzymam. Nie mg się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  15. O mój boże!cudowne, chce wiedzieć co będzie dalej. xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale się cieszę , że dodałaś !! <3
    Co ?!
    Niee ...
    Kto to jest ?!!!
    Ja się boje>.<
    Bardzo.
    Bardzo.
    Bardzo się boję ...>.<
    Kochana nie pozwól żebym się bała tylko proszę o kolejną część :> Love ya <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział. Nie wiem czemu ale podejrzewam że to Nate albo Megan.Życzę weny.
    Pozdrawiam Weronika :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś czuje,że Malik jak zobaczy że Effie z kimś gada to przegra walkę i się wkurwi :D

    OdpowiedzUsuń
  19. O takiej pobudce marzy chyba każda dziewczyna :) Podejrzewam, że wspomnienia minionej nocy są bardzo niegrzeczne i wryły się w pamięć Effie na zawsze. Bardzo chciałabym żeby zaznała z Zaynem szczęścia takiego, jak tego poranka. Ciągle musi się bać albo o siebie albo o niego.
    Martwi mnie tylko jej podejście co do tego zbliżenia. Traktuje to tak jakby wygrała z Megan, a brunet jest nagrodą, a tak być nie powinno. Nie podoba mi się to tak samo jak to, że chciała z nim iść do tego klubu. Niczego się nie nauczyła? Będzie rozpraszać chłopaka i przez nią może dostać niezły łomot.
    Teksty Zayna naprawdę mnie rozwalają. Jest bezczelny i zboczony, ale robi się też trochę romantyczny.

    Życzę mu powodzenia w walce, ale obawiam się, że ją przegra przez Effie. Myślę, że to Ducane ją zaczepił i że będą z tego kłopoty.

    Kocham Cię maleńka i zawsze możesz na mnie liczyć. A Twoje rozdziały będę czytała z największą przyjemnością.
    Teraz lecę komentować na let-me :)
    Całuję <3

    OdpowiedzUsuń
  20. czytałam twoje poprzednie opowiadanie, dzisiaj zaczęłam czytać to i przeczytałam wszystkie rozdziały. Mam zamiar czytać kolejne. <3 Masz ogromny talent. W każdym opowiadaniu umieszczasz coś co chwyta za serce, co jest piękne.
    Ps. Czy tylko ja czekam na to az Zayn powie " Kocham cie"? . Mam nadzieje że to umieścisz w kolejnych rozdzialach, gdzies tam xd / mel.x.o

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, cześć ! Przepraszam za spam, ale chciałabym nominować Twojego bloga to LA ;) Więcej dowiesz się u mnie: isia311299onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Weszłam w rozdziały i patrzę - dwadzieścia dwa rozdziały. Mówię, nie będzie tak źle, skończę szybko i zabiorę się za "Let me". Ale czytam i czytam, i czytam - normalnie miałam wrażenie, jakby to opowiadanie nie miało końca, mówię poważnie :)

    Ale to dobrze - polubiłam je. Spodobało mi się to, że nie pozostawiłaś Megan takiej idealnej. Przyznam, że na początku było mi szkoda Effie, że straciła siostrę, z którą była tak bardzo związana. Teraz szkoda mi jej, że żyła w przeświadczeniu o doskonałości Meggie, podczas gdy tak naprawdę dziewczyna była zwyczajną zdzirą (staram się nie przeklinać w komentarzach, więc z braku lepszego słowa... rozumiesz?). Żal mi każdej osoby, która miała z nią styczność, nawet jej kochanka (ów?).

    Uważam, że to opowiadanie jest dużo lepsze niż "Paradise", mimo że to właśnie tamto opowiadanie jako pierwsze skradło mi serce i uważam, że jeszcze długo będę miała do niego sentyment. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu rozwinęłaś się i doszlifowałaś swój, niewątpliwie wielki, talent. Niewielu autorów tak robi (mimo że takie rzeczy są chyba trochę nieświadome), a ja bardzo sobie to cenię, bo rozwijanie się jest dla mnie cholernie ważne.
    Zboczyłam z tematu.
    Chciałam powiedzieć, że wymyśliłaś opowiadanie bardzo oryginalne, z wyjątkowo niespotykaną fabułą, chyba że to ja jestem zacofana w świecie blogosfery i po prostu jeszcze się z taką nie spotkałam. Ale w to akurat wątpię, bo mimo że nie czytam ogromnej ilości fanficów, to i tak większość z nich chociażby zaczęłam czytać - to czy mi się spodobały to inna sprawa.

    Luv ya, Happily.

    PS: Znowu brakuje mi tutaj jakiegoś elementu życia codziennego Effie (tak jak przy "Paradise" chodzi o szkołę, o której wspominałaś na początku). Al eto drobnostka.

    PS2: Naprawdę sporadycznie pozostawiam komentarze na blogach, ponieważ z reguły lubię się rozpisywać i wyrażać swoją opinię o ogóle dzieła. Więc nie obraź się na mnie, jeśli komentarze będę zostawiała pod co drugim rozdziałem :) Chociaż jestem naprawdę zachwycona i nie wiem, czy dla nie zrobię wyjątku.

    OdpowiedzUsuń
  23. AAA, mój pierwszy komentarz u ciebie. Wspaniały blog <3. masz fajny styl pisania i miło się go czyta. Z wielką chęcią będę powracać do tego FF.
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
  24. To Nate! na bank! cholera... matko moje emocje szaleją i nwm co napisać. weny życzę i niecierpliwie czekam! <3
    @GosiaSpeedway

    OdpowiedzUsuń
  25. Łooł Cudo normalnie cudo... !!!!! Masz kochana talent!! < 3 Powodzenia i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń