poniedziałek, 10 listopada 2014

A może ból to coś przyjemnego?

    
    Przez zatknięte dłońmi uszy nie słyszałam nic, oprócz bicia własnego serca. Nie chciałam słyszeć. Pragnęłam aby to wszystko się skończyło. Lecz wtedy pomiędzy odgłosami mojego serca, usłyszałam czyjś głos. Zdjęłam dłonie, kuląc kolana jeszcze bliżej sobie. 

-Nie potrzebuję tego! Po prostu powiedz mi, gdzie on jest!- wrzeszczał ktoś.

-Uspokój się albo będziemy musieli cię do tego zmusić!- odparł drugi głos.- Nie możesz przyjąć do głowy, że wygrałeś?! Że walka już się skończyła?!

    Zayn. Cholera.

    Mój policzek zapulsował ogniście, a mięśnie moich ud spięły się bardzo mocno. Próbowałam wcisnąć się w zamkniętą szafkę, stać się maleńka, niewidoczna. Nie chciałam, żeby mnie znalazł. Postanowiłam uciec stąd jak najszybciej, kiedy tylko ich głosy ucichną. 

    Ktoś chwycił klamkę i pchnął gwałtownie drzwi. Wstrzymałam oddech. Może mnie nie zauważy. Wszedł do środka. Druga osoba za nim. Usłyszałam łomot. Uderzył szafkę. A więc było mu mało. Niemalże zmasakrował Nathana, uderzył mnie i nadal czuł się niezwyciężony.

-Zayn! Po raz ostatni  cię upominam!- ich kroki były coraz bliższe.

-Mam gdzieś twoje upomnienia!- warknął Zayn.- Jeśli się czegoś uczepię, to nic mnie nie...

    Sądziłam, że jest gdzieś dalej. Zaskoczona podskoczyłam, gdy nagle wyszedł zza rzędu szafek. Wydawał się wyższy niż zwykle, bardziej agresywny. Jego żebra kryła rozcięta skóra, z której coraz wolniej ciekła krew. Lewy policzek pokrywał siniak, tak samo jak sam środek brzucha. Pomimo wszystkich ran, nadal stał wyprostowany i pewny siebie.

-...powstrzyma- dokończył.

-A ty co tu robisz?- zapytał niski towarzysz Zayna o ciemnych włosach i zaczerwienionych oczach.- Nie powinno cię tu być.

-Potrzebowałam apteczki- wstałam z miejsca, nadal lekko się garbiąc.- Ale masz rację, lepiej już pójdę.

-Nigdzie nie idziesz- wtrącił Zayn.- Drake, później porozmawiamy.

-Później możesz mieć spore...

-Wyjdź!- wrzasnął Zayn zerkając na bruneta.

    Ten zacisnął dłonie i przechodząc obok Malika, mruknął "Masz przesrane" i wyszedł, mocno trzaskając drzwiami.


    

    Brzęczenie jarzeniówki rozciągało się coraz dłużej, wypełniając ciszę błądzącą między nami. Zayn stał. Ja stałam. On gapił się na mnie, a ja na krew spływającą po jego brzuchu. Zauważyłam, że jego pierś się nie porusza. Czy on nie oddychał?

    Bez słowa sięgnęłam po apteczkę, leżącą na ławce. Znów stanęłam przed nim. Wyciągnęłam jakiś sprej oczyszczający. Wstrząsnęłam puszką i już chciałam go użyć, kiedy zakrwawiona dłoń Zayna zacisnęła się na moim nadgarstku.

-Nie potrzebuję tego- mruknął.

-Jasne, przecież jesteś niezniszczalny. Zapomniałam- prychnęłam.- Nie mam pojęcia co o tobie myśleć, Zayn. Jeszcze przed walką... byłeś zupełnie inny. Martwiłam się o ciebie, ale ani razu nie zwątpiłam. A w trakcie walki... To... Była bestia. Niepohamowana dzikość. Ja... boję się ciebie.

-Nie- wtrącił.- Nie, proszę. Ja nie mógłbym cię...- urwał spoglądając na mój policzek.

-Uważałam tak samo, chociaż byłeś niekiedy dupkiem jakich mało, nie sądziłam, że mógłbyś mnie uderzyć. I nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. Twoje oczy... były takie zimne. Zupełnie jakbyś mnie nie poznawał. Jakbyś w jednej chwili mógł mnie zabić, bez zawahania.

    Jego oczy się rozszerzyły. Chwycił mnie za ramiona i przybliżył się.

-Effie, błagam, tylko nie mów, że...

-Nie wiem, Zayn. To było potworne.

-Ale nigdy bym jej nie zabił! Nie zabiłbym twojej siostry!

-Ale Nathana już tak?!

-Nathan to co innego!

-Nie wierzę... Zayn co ty wygadujesz?!- złapałam jego twarz.- Jaka jest różnica pomiędzy zabiciem człowieka, a człowieka? Powiedz mi! Bo już nie wiem jak mam do ciebie dotrzeć.

-On zrobił ci krzywdę... - przysunął mnie do siebie.- A dla ciebie, mógłbym zabić.

-Ty również zrobiłeś mi krzywdę- szepnęłam czując cieknące po policzkach łzy.- Cały świat mnie krzywdzi.

-I dlatego tu jestem, żeby cię chronić- oparł swoje czoło o moje.- Naprawdę cię przepraszam. Nawet nie pamiętam, kiedy to się stało. Pamiętam tylko uśmiechniętą twarz jego gnoja, Nate'a.

    Skostniałam na sam dźwięk jego imienia. A raczej tego, pod którym się podszywa.

-Podobno jest kimś kogo powinnam doskonale znać- szepnęłam.- Ale pomimo tego wszystkiego, nie potrafię dopasować go do kogoś kogo bym znała.

-To kłamca, Effie. Chciał cię po prostu skołować. Chce po prostu zająć twoje myśli, stać się kimś, kto byłby dla ciebie ciekawą zagadką.

     I chyba mu się to udało, pomyślałam. Spojrzałam Zaynowi w oczy. Prawe oko było przekrwione, a tuż pod nim uśmiechał się lekki siniak. Wyciągnęłam dłoń i przesunęłam nią po jego policzku.

-Obiecaj mi jedno- szepnęłam.- Kiedy to już się skończy, nigdy więcej nie wrócisz do tego klubu. Nie będziesz przede mną niczego ukrywał.

-Ale...

-Obiecaj!- chwyciłam mocno jego szczękę.

     Spojrzał na mnie z góry. Nie mogłam odczytać nic z wyrazu jego twarzy. Z pewnością nie podobała mu się moja prośba.

-W porządku- cmoknął przeciągle.- Ale ty też musisz mi coś obiecać.

-Tak?

-Cokolwiek powie Nate, nie zostawisz mnie.

-Ja...- zawahałam się.

    Czyli coś było nie tak? Czy Zayn miał coś na sumieniu? Coś tak okropnego, że mogłoby mnie to zniszczyć i zmusić do opuszczenia go? Boże mam nadzieję, że nie.

-Dobrze. Obiecuję.

    Pokiwał głową powoli jakby bał się zrobić jakikolwiek inny ruch. Przestąpiłam z nogi na nogę i skinęłam na drzwi.

-Chodźmy stąd. Musimy się pozbierać.

    Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że powiedziałam "my". My musimy. Zupełnie jakbym wiedziała, że nie tylko obolały policzek potrzebuje pomocy.


    Wpatrywałam się w płomień zapalniczki, niekontrolowanie przesuwając nad nim palcami. Otępiała, tak się czułam. Moje myśli zajmowała uśmiechnięta twarz tego psychopaty- Nate'a. A może powinnam raczej stwierdzić "Nieznajomego psychopaty". 

-Co robisz?- ostry niczym brzytwa głos Zayna, przeciął powietrze. 

    Zgasiłam zapalniczkę i wyjęłam z ust niezapalonego papierosa odkładając obie rzeczy na stół.

-Nie wiesz, że jednym ruchem mogłabyś podpalić cały ten dom?

-Od kiedy stałeś się taki opiekuńczy panie-muszęzabićnate'a.?- uniosłam brew rozsiadając się wygodniej na sofie.- A poza tym to mój dom, mogę go spalić jeśli najdzie mnie taka ochota.

-Może i to twój dom, ale ty jesteś moją dziewczyną. Nie pozwolę ci zrobić czegoś głupiego.

    "Moją dziewczyną". Ciepło rozlało się po moim wnętrzu, a na policzki wpłynęły rumieńce. Spuściłam zawstydzona wzrok.

-Ładnie brzmi- powiedział zmniejszając odległość między nami.

    Ścisnął moją brodę i skierował ku sobie. Wyglądał niezwykle pociągająco patrząc na mnie spod pół przymkniętych powiek.

-Moja dziewczyna- powtórzył oblizując wargi.

    Pocałował mnie z jękiem, spowodowanym ranami na ciele. Przeczesałam palcami jego włosy, dotykałam posiniaczonej twarzy.

-Ale boli- stęknął skubiąc moją dolną wargę.

-Oczyściłeś w końcu te rany?

    Przewrócił oczyma wzdychając.

-Ty to wiesz jak zepsuć atmosferę.

    Cmoknęłam i pociągnęłam go na anapę.

-Siedź i się stąd nie ruszaj- pogroziłam palcem.

-Zrobisz dla mnie striptiz?- uniósł brew uśmiechając się.

    Oho, znałam ten uśmiech. Odpowiedziałam mu tak samo śmiałym spojrzeniem i powiodłam wzrokiem na jego spodnie.

-Nie jesteś jeszcze gotowy.

    I zawróciłam do łazienki po potrzebne rzeczy.


-Zawsze się tak o wszystkich troszczysz?- zapytał Zayn gdy siedziałam na nim okrakiem, pocierając nasączonym ręcznikiem jego ranę na żebrach.

-Tylko o tych, na którym mi zależy- odparłam skupiając się na swojej pracy.

-Czyli jest nas więcej? Robię się zazdrosny.

    Zachichotałam cicho i może odrobinkę posmutniałam.

-Kiedyś byłoby was dużo- westchnęłam.- Teraz zostałeś mi tylko ty i Lucas...

    Spiął się na dźwięk ostatniego wyrazu. Zacisnął szczękę i wbił mocniej palce w moje uda.

-Chociaż widziałam coś, co mogłoby naruszyć moje zaufanie do niego.

    Przechylił głowę na bok.

-Czyli?- ponaglił mnie.

-Niedawno widziałam go jak na szkolnym parkingu wsiadał do jednego samochodu z...

-Z?

-Z Nate'm- zacisnęłam powieki.

    Świst wypuszczanego powietrza. Poprawił chwyt na moich udach i przyciągnął mnie bliżej.

-Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?- wymruczał pochylając się w moją stronę.

-Kiedy?- pisnęłam.- Przed walką czy może po?

-Effie- spojrzałam na niego.- Przysięgam, że znajdę sposób na ten twój cięty język- uśmiechnął się tajemniczo.

-Och, ale bez niego byłabym nudna!- stęknęłam.

-Nie, Effie. Byłabyś po prostu nieco- zbliżył się i stuknął nosem o mój nos.- Cichsza.

-Przestań, bo zaczynam uważać, że jesteś słodki.

-A do tej pory nie byłem?

-Nie. Do tej pory byłeś seksowny i drapieżny- przejechałam paznokciem po jego obojczyku.

    Zamruczał. A mnie podskoczyło tętno. Pochyliłam się w jego kierunku owijając ręce wokół jego szyi. Muskałam leniwie jego usta. Nie chciałam być zbyt szybka. Powoli i spokojnie.

    I nagle jedyny dźwięk naszych oddechów został przerwany sygnałem telefonu.

-Nie obieraj- stęknął Zayn.

-Chociaż sprawdzę kto dzwoni- mruknęłam.

    Cmoknął z niezadowoleniem. Wyciągnęłam się i chwyciłam do ręki telefon. Którego po chwili omal nie upuściłam. Spojrzałam zdziwiona na Zayna.

-O wilku mowa. To Lucas.

_____________________

Czasami nie potrafię zrozumieć zachowania Effie.
Sama nie wiem dlaczego tak postępuje.

Bardzo Wam dziękuję i proszę o wsparcie 




    

14 komentarzy:

  1. Genialny <3 Kocham to ;** Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D Weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ♥ ciekawe o co chodzi z Lukasem? Co on robił z Natem? Co chce od Effie? I ciekawe czy on jest ten "dobry" czy "zły"? I wgl to co Zayn ukrywa? Dlaczego Effie miałaby go zostawić? Tak dużo pytań dlatego czekam z niecierpliwością na następny rozdział może dowiem się coś wiecej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaaaaaaaaaaak długo czekałam na rozdział!
    Kocham Zayn'a! Eff, masz konkurentkę! Uwielbiam to. Martwi mnie nagła przemiana Zayn'a, i boję się, że może coś ukrywać... cóż, dowiem się w swoim czasie. Życzę duuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM po prostu. Nareszcie się doczekałam. :D
    Serio świetnie piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbiste no inaczej tego nazwać nie można nawet nie wiesz jak ja kocham te opowiadanie
    Pozdrawiam i duuuużoo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG szok po prostu szok <3 pozytywny oczywiście :* kocham next please :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej twoje opowiadanie jest cudowne :* Te zarówno jak i Let me zniecierpliwoscia czekam na nexty.Zaczelam pisac opowiadanie i dzis lub jutro pojawi sie rozdzial wiec bylabym wdzieczna gdybys go ocenila.Dzieki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj słoneczko!
    Na Twoje rozdziały warto czekać, ale mogłabyś skrócić czas oczekiwania, bo poumieramy z ciekawości.
    Wiem niestety jak to jest nie mieć na nic ani chwili, a jak już się ją ma to brak chęci, ale wierzę w Ciebie!
    Co do rozdziału, miałam dreszcze z przerażenia czytając go.
    Zayn objawił się nam jako nieprzewidywalna bestia i wcale nie dziwiłam się Effie, że się go bała. W końcu oberwała od niego, chociaż nie celowo, w amoku, ale jednak.
    Jego przeszłość jest mroczna i nie wymaże jej jednym ruchem, więc dziewczyna ma ciężki orzech do zgryzienia. Kocha go i chce z nim być, ale może na tym ucierpieć.
    Kiedy chłopak mówi "Cokolwiek ktoś ci powie, obiecaj, że nie odejdziesz" od razu robię się podejrzliwa. Naprawdę martwię się, co mógł mieć na myśli.
    Nareszcie nazwał ją swoją dziewczyną! Potrafię sobie wyobrazić, co poczuła Effie, gdy to usłyszała. To takie romantyczne, chociaż nie wiem czy w tej sytuacji to odpowiednie określenie.
    Lucas i jego powiązania ze złymi ludźmi bardzo mnie niepokoją. Coraz więcej poszlak wskazuje na jego udział w śmierci Megan, o ile faktycznie nie żyje.
    Nie każ nam długo czekać na następny rozdział kochana!
    Całuję <3

    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  9. No i masz babo placek, pochłonęłam wszystko w jeden wieczór. Blog powinien być normalnym blogiem, czymś do poczytania w czasie wolnym, a to coś UZALEŻNIA.
    Jak ty to robisz - nie wiem. Postacie są dynamiczne, postępują tak bardzo nieszablonowo, że aż zdają się być żywymi ludźmi, chyba nawet bardziej żywymi niż ja sama. Myśli głównej bohaterki pochłaniają, porywają niczym wartki strumień, który zwala z nóg i wciąga ciało i duszę pod wodę, aby podążały razem z nurtem w tym szybkim, ekspresyjnym prądzie.
    Nic nie jest szablonowe. NIC. Ile ja już blogów w życiu przeczytałam? Jak szalone i nieprzewidywalne one były? Ten jest jeden z najlepszych.
    Więc mam prośbę, droga autorko, jeśli tylko to czytasz. Ja wiem, że to tylko komentarz, puste literki, które może i Cię wesprą w pisaniu, a może tylko podbudują ego. Jestem dla Ciebie tylko tymi zdaniami i jako człowiek o wiele mniejszym talencie nie mam prawa Ci rozkazywać. Ale to zrobię.
    Nie kończ tego opowiadania za szybko. Nie kończ go, proszę. Niech ono trwa tyle, ile powinno, nie skracaj go jednak na siłę, bo jest piękne. Zazdrość mnie zżera, ale gówno mnie teraz obchodzi zazdrość. Ona jest nic nie warta, a Twój talent niech rozkwita. Piszesz myśli bohaterki, niby zwykłe, a jednak oplatasz je metaforami i poezją, jakby miały zapach.
    Siedzę teraz w ciemnym pokoju i zastanawiam się, jak ty to robisz, że czuję cholerny zapach słów?

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomimo ,że Zayn to taki dupek i tak go uwielbiam :D Cudny rozdział :')) xx Jesteśmy z tobą kochana i zawsze będziemy ILY <3!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo *.*
    Moje ulubione opowiadanie <3
    Zawsze możesz na nas liczyć. ;*
    Życzę dużo weny i aby ona nigdy cie nie opuściła :)
    Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  12. tak wziągnełam sie w to opowiadanie, że przeczytałam cale w jeden dzień. bardzo fajnie sie czyta,fabula jest super i bardzo się ciesze ze znalazlam twoje blogi bo pezeczytam na pewno wszystkie. to jest genialne. gdy skonczylam ten rozdzial i chcialam przeczytac nastepny i gdy spostrzeglam ze go nie ma zaczelam powtarzac caly czas nienienienienie XD swiete

    OdpowiedzUsuń
  13. O ja nie moge świetny rozdzial . Poprostu kocham to jak piszesz <3 Niesamowite <3 czekam na nstp rozdzial <3 :-*

    OdpowiedzUsuń